Zawsze podążałam
Tą jedną ulicą
Jedyne oświetlone miejsce
Które dawało złudne
Poczucie bezpieczeństwa
Nie widziałam na tej ulicy
Przez jakie piekło
Ona będzie prowadzić
Ale dalej nią podążałam
Zbyt przerażona
By wyjść z niej
Aż coś się zmieniło
Zostałam złapana
Za rękę
I ściągnięta z tej
Krwawo czerwonej ulicy
Zabarwionej
Moją własną krwią
Po raz pierwszy
Weszłam w ciemność
Bezpieczna
Chciana
Zaufałam
Czy to był mój?
Mój stróż?
Choćby i upadły
Pokazał coś więcej
Poza tą ulicą
I tamtymi latarniami
Czy pora zwiedzić świat
Poza tamtą ulicą?
#34 ulica z http://szeptanewiatrem.blogspot.com/?m=1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz