Kolejny dzień
Kolejna godzina
Kolejna sekunda
Kolejny wybór
Zawsze stoje przed wyborami
Z jednej strony są te łatwe
Niszczące mnie wybory
Z drugiej te trudne
Te, których się boję
Codziennie muszę wybierać
Popłyną łzy czy popłynie krew
Zjem coś i zostanie, czy pozbędę się
By przypadkiem nie przytyć
Podniosę się czy upadnę bez tchu
Pójdę w przód czy stanę w miejscu
Cofnę się by się ratować czy pójdę
Nie zważając na rany
Zamiotę uczucia pod dywan
Czy pozwolę im wypłynąć?
Zawsze wybieram te złe
Te łatwe wybory
Popłynie krew
Pozbędę się
Upadnę
Stanę
Pójdę
Zamiotę pod dywan
Moje wybory
To najszybsza droga
Do mojej destrukcji
Już nie pamiętam
Już zapomniałam
Czy mam dość siły
By się zmienić
Chociaż odrobinę
Zmienić moje wybory
I uratować siebie
Przed moją zagładą
#11: wybór z http://szeptanewiatrem.blogspot.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz