Prolog.
Błysk. Kolejny anioł upadł. Demony krzyknęły radośnie, szczerząc kły i rzucając się na ciepłe ciało skrzydlatego. Jego krew chlusnęła na pobliskie białe krzewy. Ziemię pokrywała warstwa śniegu, który powoli tracił swój kolor.
- Abbadonie, musisz nam pomóc! – Krzyknął Gabriel, patrząc na skrzydlatego, który nadal ściskał ciało zmarłego brata.
- Azreal. – Szeptał anioł zniszczenia. Cały czas to jedno słowo.
- Gabrielu, musimy wysłać Śmierć do ludzi. Niech się odrodzi w nim. – Powiedział jeden z aniołów.
- Nie mamy pewności Michale. – Odparł Gabriel, przebijając mieczem pierś kolejnego demona.
- To weź mi w inny sposób przywróć Abbadona do rzeczywistości! – Warknął Michał.
- Panie, ja spróbuję. – Nagle powiedział jeden ze skrzydlatych. Podleciał do braci i wyszeptał mu do ucha. – Abbadonie, otrząśnij się. Twój brat żyje. Pamiętaj, że to on jest śmiercią. Nic go nie może zabić.
- Ale gdy się obudzi to będzie bezbronny. – Wyszeptał, tuląc brata do siebie Anioł Zniszczenia.
- Więc sam go wyślij do świata ludzi. A teraz zniszcz demony, aby nie zagrażały twojemu bratu. Ja go przypilnuję, choćby za cenę własnego życia. – Powiedział nieznany anioł.
Abbadon spojrzał na niego i wstał. Podał mu ciało brata i przywołał miecz Hakai.
- Aby zło świata stało się ziemią żyzną dla dobra, musi się zmienić w proch. – Powiedział wyprzedzając cofające się zastępy. – Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz, lecz dla ciebie nie ma miejsca w królestwie. Stworzyło cię światło, do cienia wróciłeś, w cieniu zginiesz i powrotu nie zyskasz!– Krzyknął Anioł Zniszczenia zadając swój najpotężniejszy cios. Demony w mgnieniu oka zostały zmiecione, zostawiając tylko popiół i plamy krwi. Abbadon wrócił do brata i ostatkiem sił wysłał go do świata ludzi, kiedy poczuł, jak ktoś wyrywa mu serce. Kaszlnął krwią i spojrzał w oczy nieznanego anioła, któremu Gabriel ścinał głowę. Była w nich tylko pogarda.
- Abbadonie trzymaj się. – Powiedział Michał, powoli wkładając mu serce. Ale Anioł już wiedział.
- Dajcie mnie tam, gdzie jest mój brat. – Wyszeptał i zamknął oczy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz