Otworzyłam oczy i spojrzałam na leżące przed soba Ciało. Ciało które właśnie traciło całe ciepło. Ciało, które jeszcze godzinę temu bawiło się ze mną w chowanego. Ciało które miało na sobie mój wzrok. Ciało którego wnętrzności leżały wokół. Piękne, różowo - fioletowe jelita wiszące pod sufitem. Krew pięknie malowała ściany na nowy kolor szakrłatu. Serce zastępowało abażur lampy. Chciałam się tylko trochę pobawić. Włożyłam rękę znowu w Ciało, ale nie było już krzyku. Tego pięknego, agonalnego krzyku. Otworzył mi drzwi. To Ciało było piękne. Było wysokie. Było umięsnione. Nie miało tłuszczu. Złapałam kontakt wzrokowy z tym Ciałem. Z tymi jasnymi oczami które zdobiły moją szyję. Moje piękne nowe zawieszki. Wyciągnęłam żołądek. Wyrzuciłam go, już nie było zabawy.
Odwróciłam się od ciała i wyszłam z tego domu. Pora na nowe Ciało. Pora na nową zabawę. Pora na kolejne drzwi. Ding Dong.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz