niedziela, 20 grudnia 2015

Gdybym była żywa...

Umarłam, nim się urodziłam.
Moje ciało podążało drogą
Wyznaczoną przez łańcuchy.
Bezmyślnie podążając
Po ścieżce życia.

Byłam krucha jak szkło.
Płochliwa jak motyl
I podatna jak plastelina.


Krzyczałam szeptem,
Błagałam rozkazami,
Smuciłam się uśmiechem
I płakałam śmiechem.

Czułam pustkę
Czułam ból
Czułam smutek
I byłam sama...

A teraz?

Dalej jestem martwa,
I nic się nie zmieniło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz