Kolejny raz
Kolejny pieprzony raz
Kalendarz pokazał
Tą okrutną dla mnie datę
Która nieubłaganie
Wskazuje kolejny miesiąc
Odkąd Ciebie nie ma
Był to 24
Miesiąc po Wigilii
Teraz
Minęło ich już
Dziewięć
Tyle ile trwa ciąża
Może ktoś inny powstał
W momencie gdy Ty umierałeś
I teraz się urodziło
By zamknąć krąg?
Ludzie umierają
Jest to fakt
Dość niezaprzeczalny
Ale jest różnica
Między tamtym człowiekiem
A Tobą
Dziewięć miesięcy temu
Pamiętam tamten dzień
Te krótkie wiadomości z siostrą
Że duchem już Ciebie nie ma
Twój oddech
Taki wymuszony
Przez zalane płuca
Kość
Przebijająca bark
Krew na ustach
Zbyt popękanych
Pamiętam tamten dzień
Jako jeden z nielicznych
W obrazie
Minęło dziewięć miesięcy
A ja teraz
Co noc płacze
Za Tobą
Tamtymi dniami
Złamanymi obietnicami
Których już nigdy nie spełnisz
Okłamałeś mnie
Obiecałeś tak wiele
Tak wiele zginęło z Tobą
Rozpadam się codziennie
Po troszeczkę
Takie okruszki
Tego co jeszcze zostało
Codziennie tłumie płacz
By się poddać mu
Wraz z nadejściem nocy
Pamiętam też
Te drobne okruchy życzliwości
Tamto ciepło dłoni
Gorąca herbata
Puste słowa
Próbujące pocieszyć
Chociaż odrobinę
Ale to już jest za mną
Więc dlaczego nie mogę tego
Zaakceptować?
Dlaczego ten obraz mnie gnębi
Tamte dźwięki
Żałuję
Że nie spędziłam więcej czasu
Wtedy przy Tobie
Przepraszam Cię
Że nie umiem iść dalej
Przepraszam
Że to tak cholernie
Tak potwornie mocno boli
Przepraszam, że
Złamię tą jedną obietnicę
Że w żałobie będę tylko
sześć tygodni
I potem będę żyć
I akceptować rzeczy
I cieszyć się z wszystkiego
Nie dam rady
Przepraszam
Że nie umiem przyjść
Te kilka kroków
Zapalić świeczkę
Przepraszam,
Że łamie obietnice
Które Ci kiedyś składałam
Ale w porównaniu
Do tego co Ty złamałeś
To jest nic
Ponieważ dostałam się
Na te studia
Może i rok zawaliłam
Ale jak miałam dać radę
Bez Ciebie?
Jak mogę iść dalej
Skoro ten łańcuch pozwala
Mi się tylko cofać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz