środa, 13 lutego 2013

Szczur laboratoryjny - rozdział III


Rozdział III
       Nasze liceum było dużym, szarym, trzypiętrowym budynkiem o nazwie ,,Jikken’’ (z jap. Eksperyment). Obok znajdowały się dwa boiska, sala gimnastyczna i ogródek. Wnętrze szkoły jest utrzymane w kolorach zieleni, szarości, niebieskich i żółtych.
       Weszłam razem z Midorim po schodach i naszym oczom ukazał się zielony korytarz, z szarymi szafkami przy ścianach, oraz z brązowymi drzwiami do klas. Cała szkoła wygląda wewnątrz identycznie, tylko w klasach zmienia się wyposażenie, więc nie opłaca się opisywać dokładniej. Powolnym krokiem poszliśmy pod salę numer 35 i czekaliśmy na dzwonek. Oparliśmy sie o ścianę i dyskutowaliśmy o naszym zadaniu.
- O ile się nie mylę Aoi ma nam pomóc. – Powiedziałam do chłopaka.
- Tylko ona? – Zapytał, trzymając lizaka w ustach.
- I Suna. Chcą pracować razem.
- Pogodzili się w końcu? – Zapytał zdumiony chłopak.
- Chyba tak, ale nie jestem pewna. Na wszelki wypadek dam im mało prawdopodobną lokację. Morderca zabije kogoś albo tam gdzie my będziemy, albo tam gdzie oni będą. Nie ma innych opcji.
- Skąd wiesz?
- Z zebranych danych. Więcej nie musisz wiedzieć. – Powiedziałam, uśmiechając się złośliwie do chłopaka.
- No wiesz ty co! Jesteś okrutna! Dlaczego nigdy mi nie mówisz szczegółów?
- Mniej wiesz, mniej zeznajesz, lepiej śpisz. – Spojrzałam w głąb korytarza. – A teraz możesz się zamknąć?  Aoi i Suna idą. – Powiedziałam, po czym zwróciłam się do przybyłych. – Cześć, wiecie co macie robić?
- Ty nam powiedz. – Odparli jednym głosem.
            Aoi była wysoką, szczupłą dziewczyną o długich niebieskich włosach i dużych, kocich, niebieskich oczach. Była ubrana w granatowe rurki i sweter, błękitną koszulkę i czarne trampki. Suna był jeszcze wyższym niż Midori, umięśnionym blondynem o złotych oczach i numerze wytatuowanym na ramieniu. Był ubrany w brązowe spodnie i czarny sweter oraz trampki. Oboje mieli złote bransoletki na rękach. Ale co to ma do rzeczy? A dużo, bo one oznaczają, że mają prawie najwyższą rangę, ale jest jeszcze ktoś nad nimi. I tym kimś byłam ja z Midorim. Nasza dwójka miała platynowe bransoletki. Oczywiście pod sobą mieliśmy o wiele więcej osób. Wszyscy byli z jednego laboratorium, które zniszczyliśmy. Ja i Midori byliśmy tam najdłużej i to na nas przeprowadzono najwięcej eksperymentów. To cud, że przeżyliśmy.
          Wyjaśniłam moim towarzyszom, co mają robić i o której się spotykamy. W momencie kiedy skończyłam, zabrzmiał dzwonek. Weszliśmy do klasy, gdzie ławki były czteroosobowe i poustawiane na takich jakby schodkach tak, że każda kolejna ławka była wyżej od poprzednich. Usiedliśmy przy ostatnim stoliku i kontynuowaliśmy rozmowę. Klasa powoli się zapełniała, a po chwili weszła do klasy nauczycielka ucinając wszystkie rozmowy i rozpoczynając lekcję.
       Zapowiadał się długi dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz