Rozdział II
Ruszyłam w stronę mojego przyjaciela, który był wysokim, dość umięśnionym brunetem o zielonych oczach i charakterystycznej bliźnie na policzku.
- Cześć szczurku. - Uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Szczurzyco, wiesz jak mam na imię. - Odparł złośliwie. Oboje byliśmy w jednym laboratorium przez kilka lat, więc znaliśmy się dość dobrze.
- Ależ błagam o wybaczenie szanowny panie Midori. - Powiedziałam, dygając.
- Wybaczam panno Alteriell. A teraz, jeśli panienka pozwoli, proponuję udać do budynku zwanego szkołą i przedyskutować sprawę, którą będziemy załatwiać po szkole. - Odparł, kłaniając się ze złośliwym uśmiechem.
- Ależ naturalnie. - Roześmiałam się i ruszyliśmy w stronę szkoły.
Nasze miasteczko o wdzięcznej nazwie Shi no machi (z jap. miasto śmierci) było dość duże. Miało cztery szkoły: podstawówkę z gimnazjum w jednym budynku, liceum i uniwersytet. Znajdowały się tutaj również sklepy: centrum handlowe o nazwie ,,Senso'', kilka pomniejszych spożywczaków i jakieś sklepy z drobiazgami i ubraniami. Wszystkie ulice znajdowały się prostopadle do siebie, tworząc sieć. Jedynie moja ulica odstawała od takiego ułożenia bo była lekko po skosie. No cóż, najwyraźniej wszystko co miało ze mną do czynienia nie było normalne.
- Alter masz jakieś dane na temat tej sprawy? - Zapytał Midori, wyciągając dwa lizaki. Po chwili podał mi jeden.
- Po pierwsze, nie mów tak do mnie. Po drugie, mam tylko szczątkowe informacje oficjalne.
- I znając ciebie rzetelne informacje nieoficjalne.
- Zgadza się. - Rozwinęłam lizaka i włożyłam go do ust. - Chodzi o morderstwa, ofiarami padają mężczyźni i kobiety. Wszystkie ciała zostały znalezione w ciężkim stanie, prawie uniemożliwiającym identyfikację. Najpierw ofiary zostały uduszone, a później pocięte jakimś ostrym narzędziem. Wszystkie zgony nastąpiły o tej samej godzinie. - Pogrzebałam chwilę w torbie, po czym wyciągnęłam mapę naszego miasta z zaznaczonymi miejscami. - Widzisz te czerwone kropki? - Midori kiwnął głową. - To są miejsca, gdzie znaleziono ofiary. Wszystkie były ułożone równolegle do środka. - Wskazałam na jedno ze skrzyżowań. - Dzisiaj się tutaj zaczaimy. Podejrzewam, że tutaj zaatakuje. - Powiedziałam, chowając mapę i spoglądając na chłopaka.
- Jak zwykle wiesz wszystko. - Westchnął i poczochrał mi włosy, ignorując moje oburzenie.
Po chwili stanęliśmy przed szarym budynkiem. Naszym liceum. Westchnęłam ciężko i mrucząc coś pod nosem powoli weszłam z Midorim po stopniach do szkoły.
Mam nadzieję, że wam się spodoba... No w każdym bądź razie, od razu mówię, że nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Więc do zobaczenia!
1. Pisz większą czcionką, będzie łatwiej czytać
OdpowiedzUsuń2. Więcej szczegółów. Opiekunka - mogła być przygłucha, stara, siwa, gruba... ale wiemy że jestsześdziesięcioletnia.
3. Imionasąegzotyczne, fajnie
4. Musiałabym się więcej zastnaowić i mieć więcej materiałudoczytania... pozdrawiam