piątek, 8 lutego 2013

Szczur laboratoryjny - prolog i rozdział I

Jak zauważyliście, usunęłam szkołę nośników krwi, jednak zrobiłam to przez autentyczny brak weny do tego opowiadania. Jako rekompensatę daję wam nowe opowiadanie. Życzę miłego czytania i przepraszam, że nie pisałam. Ale ostrzegam, pierwszy raz piszę prolog, więc jakby ktoś miał jakieś wskazówki to proszę, napisz do mnie.

Prolog
         Dziewczyna ubrana na czarno, powoli wypuściła ustami kłąb dymu. Opierając się o ścianę zrujnowanego budynku, spojrzała w głąb obskurnej, ślepej uliczki. Z nieba spadła pierwsza kropla deszczu. Dziewczyna naciągnęła kaptur na głowę i powoli wyciągnęła z kieszeni zdjęcie. Fotografia przedstawiała młodego brązowowłosego mężczyznę, o zielonych oczach i jasnej skórze. Na policzku była blizna. Zdjęcie było przejechane czerwoną linią z napisem ,, ZLIKWIDOWAĆ ''. Po chwili dziewczyna wyrzuciła niedopałek na ziemię, przygniotła go butem, schowała fotografię i powoli odepchnęła się od ściany. Wyciągnęła z kieszeni nóż i weszła w głąb uliczki.

Rozdział I
         ,,Boże co za wkurzający dźwięk!'' pomyślałam i kopnąwszy budzik, zakopałam się z powrotem w łóżku. Niestety, mój spokój został okrutnie zakłócony, przez pewnego osobnika, który zaczął dobijać się do moich drzwi.
- Alteriell wstawaj! Spóźnisz się do szkoły! - Krzyczała przez zamknięte drzwi opiekunka. Jak na sześćdziesiąt lat była niezwykle wręcz głośna.
- Już wstaje, tylko skończ się tak drzeć. - Powiedziałam, odrzucając kołdrę i siadając. Rozejrzałam się po pokoju, w którym mieszkam. Czerwone ściany, para drzwi : jedne do łazienki, drugie na korytarz, brązowa podłoga. Wszystkie meble są szare i są poustawiane strategicznie. Na przeciw wyjścia na korytarz znajduje się okno, pod którym jest biurko. Po lewej stronie jest łóżko, a po prawej szafa, obok której jest komoda. Dalej jest mała biblioteczka. W nogach łóżka, za drzwiami do łazienki jest lustro i kilka plakatów. Wstałam i powolnym krokiem skierowałam się do szafy ,z której wyciągnęłam czerwony ,puchaty ręcznik i powoli ruszyła w stronę łazienki.
         Pomieszczenie było utrzymane w czarno-białej kolorystyce. Kafelki na ścianach i podłodze były ułożone we wzór szachownicy. Po prawej znajdowała się wanna z przeszkloną ścianą i prysznicem. Na przeciwko mnie była umywalka z lustrem w czarnej oprawie. Po lewej były toaleta i szafka z kosmetykami. Podeszłam do lustra i spojrzałam na siebie. Czarne oczy z czerwonymi plamkami, szare, długie włosy i bardzo jasna cera, to moje znaki rozpoznawcze. I jest jeszcze coś. Zdjęłam z siebie piżamę i spojrzałam na swoje plecy. Niestety nadal tam widniał. Pod łopatką miałam wytatuowany numer 000. Pierwszy szczur laboratoryjny. A jakim cudem nim zostałam? Proste, moi rodzice mnie sprzedali za kilka tysięcy.
         Gdy już się rozebrałam, wskoczyłam pod prysznic i włączyłam gorącą wodę, pozwalając aby obudziła moje zaspane mięśnie. Uwielbiałam tą monotonność z jaką krople znaczyły ścieżki. Niestety ta chwila nie mogła trwać wiecznie. Gdy tylko umyłam włosy i swoje ciało, zakręciłam wodę i owinęłam się ręcznikiem. Leniwym ruchem wyciągnęłam szczotkę i zaczęłam mozolnie rozplątywać kołtuny. Gdy mi się to udało to wyciągnęłam suszarkę i wysuszyłam włosy. Kiedy skończyłam, to wyszłam z łazienki i ubrałam się w czarne jeansy, czerwoną koszulkę i trampki. Wzięłam wcześniej naszykowaną torbę z książkami i zeszłam na dół.
         Wchodząc do kuchni połączonej z jadalnią rozejrzałam się po pomieszczeniu. Żółte ściany, brązowe meble i moje opiekunka robiąca coś przy garnkach. Normalka. Zjadłam szybko śniadanie i przyjrzałam się kobiecie. Miała siwe włosy i zielone oczy, zawsze ubierała się w jasne kolory.
- Alteriell, o której dzisiaj wrócisz? - Zapytała, stawiając przede mną pudełko z drugim śniadaniem.
- Mam kilka spraw do załatwienia, więc późno. A co?
- Dzisiaj idę na pewne spotkanie, nie wrócę do wieczora. - Dała na stół kilka banknotów. - Kup sobie coś do jedzenia, dobrze?
- Okej. - Powiedziałam, chowając banknoty do kieszeni. Wstałam z krzesła i szybko zmyłam naczynia, po czym chwyciwszy pudełko, wybiegłam do przedpokoju. - Wychodzę! - Krzyknęłam, ubierając kurtkę i zamykając drzwi za sobą.
        Wybiegłam przed dom i rozejrzałam się. Po chwili uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam w stronę mojego przyjaciela, który już na mnie czekał.

Mam nadzieję, że się spodoba, bo pierwszy raz biorę się za coś takiego, więc jakby ktoś miał jakieś zastrzeżenia to proszę pisać.
     .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz