Nasza historia
Nie miała prawa istnieć
Nasza historia
Skończyła się
Nim się zaczęła
Nie pozwoliłam na powstanie
Nie pozwoliłam na rozwijanie
Pozwoliłam na jej śmierć
Nie chciałam tej historii
Nie chciałam ciężaru
Nie chciałam nic dokładać
Do brzemienia
Które już mi ciążyło
Wiedziałam, że spłonę
Wiedziałam, że zapłacę
Wiedziałam
I wzięłam to na siebie
Zapłonęłam
Zapłaciłam
Zmieniłam płomień smutku
W siłę napędową
Gniew i sprawiedliwość
Stały się moim motorem
Płonę
Tutaj
W tym świecie
Gdzie wszystkie diabły
Opuściły piekło
Aby zamieszkać tutaj
W tym świecie
Gdzie płonę
Gniewem i sprawiedliwością
Obym nie zboczyła ze swojej ścieżki...
środa, 10 października 2018
niedziela, 30 września 2018
Pękło
Wpatrywałam się
W niebo upstrzone gwiazdami
Nie zwracając uwagi
Że popękało
Odsłaniając bolesną prawdę
Siedziałam na popękanej ziemi
W podartej sukience
Nie zwracając uwagi
Na kolejne pęknięcia
Które pokazywały prawdziwą mnie
Nie chciałam ich widzieć
Nie chciałam
Więc udawałam
Że ich nie ma
Próbując posklejać je
taśmą pełną kłamstw.
Pełną pustej nadziei
Słodkich gorzkich słów
Pięknie zgniłych kłamstw
Pełna pełnej pustki
I smutnej radości
Z odłamkami popękanych masek
Z wszystkim,
Czego kurczowo się trzymałam
Bojąc się
Okropnej
Wyzwalającej
Uczciwej
Prawdy.
W niebo upstrzone gwiazdami
Nie zwracając uwagi
Że popękało
Odsłaniając bolesną prawdę
Siedziałam na popękanej ziemi
W podartej sukience
Nie zwracając uwagi
Na kolejne pęknięcia
Które pokazywały prawdziwą mnie
Nie chciałam ich widzieć
Nie chciałam
Więc udawałam
Że ich nie ma
Próbując posklejać je
taśmą pełną kłamstw.
Pełną pustej nadziei
Słodkich gorzkich słów
Pięknie zgniłych kłamstw
Pełna pełnej pustki
I smutnej radości
Z odłamkami popękanych masek
Z wszystkim,
Czego kurczowo się trzymałam
Bojąc się
Okropnej
Wyzwalającej
Uczciwej
Prawdy.
wtorek, 21 sierpnia 2018
Widzę
Spojrzałam w swoje lustro
Patrzyłam na siebie
I nie wiedziałam co czuć
Patrzyłam na siebie
I nie wiedziałam co czuć
Widziałam zniszczony przełyk
Od niezliczonej ilości
Nawrotów choroby
Od niezliczonej ilości
Nawrotów choroby
Widziałam wychudzone ciało
Które obsesyjnie dążyło
Do urojonej perfekcji
Które obsesyjnie dążyło
Do urojonej perfekcji
Widziałam blizny
I świeże rany pełne krwi
I kolejne powstające
I świeże rany pełne krwi
I kolejne powstające
Widziałam ślady łez
Wyżłobione w skórze
Coraz głębsze
Wyżłobione w skórze
Coraz głębsze
Widziałam pęknięcia
Które były coraz większe
I odpadające kawałki
Które były coraz większe
I odpadające kawałki
Widziałam śmierć
Która była coraz bliżej
Patrząc w puste oczy
Która była coraz bliżej
Patrząc w puste oczy
I wtedy
Ten cichy głos w głowie
Nie poddawaj się
Proszę jeszcze nie
Nie możesz się poddać
Nie możesz umrzeć
Proszę jeszcze nie
Nie możesz się poddać
Nie możesz umrzeć
Cichy
Naglący
Proszący
Naglący
Proszący
Ten
Który dał mi siłę
Który dał mi siłę
Zakleiłam plastrami pęknięcia
Otarłam łzy
Zabandażowałam rany
Zakryłam ciało
I stłukłam lustro
Otwierając drogę
Która mogła mnie uzdrowić
Otarłam łzy
Zabandażowałam rany
Zakryłam ciało
I stłukłam lustro
Otwierając drogę
Która mogła mnie uzdrowić
czwartek, 2 sierpnia 2018
Pamiętam
Pamiętam
Pamiętam jak jej pozwoliłam
Po raz pierwszy objąć
Władzę nade mną
A ona jej użyła
By mnie złamać
Pamiętam
Jak pozwalałam
By przejmowała kontrolę
Gdy robiło się
Nie do zniesienia
Pamiętam
Jak chciałam by
Mnie ocaliła
Pamiętam
Jak przychodziłam do niej
Pełna żalu
Pełna nie wykorzystanych szans
Tej mnie
Która była moim
Największym koszmarem
Aż nadeszło pęknięcie
Którego nie zatrzymała
I które zniszczyło
Tę, która mną rządziła
Smutek
Samotność
Bezsilność
Strach
Ból
Rozpacz
Wiele imion miała
Aż zaczęłam słuchać
Samej siebie
Przyglądałam się swoim bliznom
Ponieważ tylko one
Mogły opowiedzieć
Swoją historię
Odkryłam
Że byłam w tamtym miejscu
Wiele razy
Gdzie niebo było ciemne
I nie było drogi
Dzięki której mogłam uciec
Widziałam
Wiele swoich upadków
Wiele porażek
Pozdzierane kolana
Czołganie się do przodu
Przetrwałam
Przetrwałam jej panowanie
Przetrwałam ból
Przetrwałam rany
Przetrwałam ciemność
Przetrwałam upadek
Każdy popełnia błędy
Ból uczy nas
Najważniejszych lekcji
Które pokazują nam
Naszą drogę
Tylko Ty możesz
Siebie uratować
A ja?
Ja Ci mogę powiedzieć
To co najlepsze
By choć trochę
Ocalić Cię przed
Moją przeszłością
Pamiętam jak jej pozwoliłam
Po raz pierwszy objąć
Władzę nade mną
A ona jej użyła
By mnie złamać
Pamiętam
Jak pozwalałam
By przejmowała kontrolę
Gdy robiło się
Nie do zniesienia
Pamiętam
Jak chciałam by
Mnie ocaliła
Pamiętam
Jak przychodziłam do niej
Pełna żalu
Pełna nie wykorzystanych szans
Tej mnie
Która była moim
Największym koszmarem
Aż nadeszło pęknięcie
Którego nie zatrzymała
I które zniszczyło
Tę, która mną rządziła
Smutek
Samotność
Bezsilność
Strach
Ból
Rozpacz
Wiele imion miała
Aż zaczęłam słuchać
Samej siebie
Przyglądałam się swoim bliznom
Ponieważ tylko one
Mogły opowiedzieć
Swoją historię
Odkryłam
Że byłam w tamtym miejscu
Wiele razy
Gdzie niebo było ciemne
I nie było drogi
Dzięki której mogłam uciec
Widziałam
Wiele swoich upadków
Wiele porażek
Pozdzierane kolana
Czołganie się do przodu
Przetrwałam
Przetrwałam jej panowanie
Przetrwałam ból
Przetrwałam rany
Przetrwałam ciemność
Przetrwałam upadek
Każdy popełnia błędy
Ból uczy nas
Najważniejszych lekcji
Które pokazują nam
Naszą drogę
Tylko Ty możesz
Siebie uratować
A ja?
Ja Ci mogę powiedzieć
To co najlepsze
By choć trochę
Ocalić Cię przed
Moją przeszłością
poniedziałek, 30 lipca 2018
Pozwól mi
Pozwól, że stanę koło Ciebie
Tu, przed tym lustrem
I pokaże Ci coś nowego
Coś czego Ty
Nie chcesz widzieć
Wezmę Twój smutek
Twoje łzy
Twój strach
Twój ból
Bezsilność, rozpacz
Koszmary
I pozwól mi
Pokazać Ci Ciebie
Gdzie nie możesz żyć bez drugiej
Ale pozwalasz jej przejąć kontrolę
I zniszczyć sama siebie
Spójrz
Na te cienie pod oczami
Od nieprzespanych nocy
Spójrz
Na te czerwone oczy
Pełne niewypłakanych łez
Spójrz
Na te ręce
Z czerwienią krwi od nowych ran
Spójrz
Na te czerń
Co Cię spowija
I odpowiedz mi na pytanie
Dlaczego umierasz, żyjąc jak lalka?
Dlaczego pozwalasz na brak kontroli?
Dlaczego się fałszywie uśmiechasz?
Dlaczego...
Dlaczego już jesteś martwa?
wtorek, 24 lipca 2018
Księżniczka prochu
Szłam przez tą salę balową
Mijając ludzi z fałszywymi
Uśmiechami, wymalowanymi
Na prześmiewczych maskach
Gdzie i Seraf wziąłby pod swoje skrzydła
Z fałszywą łaską
Gdy za mną
Ciągnęła się woń rozkładu
I zapach prochu
Którego zostałam księżniczką.
Zniszczenie każdej więzi
Zaczynało się niewinnie
Najpierw było poznanie
Później przyjaźń
Czasami nadchodziła miłość
A potem
Potem wszystko się rozpadało
Wśród zapachu prochu
Gdy upadałam na kolana
Płacząc, drżąc i błagając,
Nie odchodź!
Moja prawa ręka
Unosiła się w pożegnaniu
A światło
Wpadające przez brudne witraże
Było moim całunem
Dusze płonące razem w samotności
Przyciągały mnie
Jednak nie mogłam ocierać wiecznie ich łez
Nie mogłam się ruszać
A rozkład kolejny raz nadszedł
Niszcząc wszystko moją dłonią
Dokonując wyboru za mnie
Zostawiając zapach prochu
I jego księżniczkę
Mijając ludzi z fałszywymi
Uśmiechami, wymalowanymi
Na prześmiewczych maskach
Gdzie i Seraf wziąłby pod swoje skrzydła
Z fałszywą łaską
Gdy za mną
Ciągnęła się woń rozkładu
I zapach prochu
Którego zostałam księżniczką.
Zniszczenie każdej więzi
Zaczynało się niewinnie
Najpierw było poznanie
Później przyjaźń
Czasami nadchodziła miłość
A potem
Potem wszystko się rozpadało
Wśród zapachu prochu
Gdy upadałam na kolana
Płacząc, drżąc i błagając,
Nie odchodź!
Moja prawa ręka
Unosiła się w pożegnaniu
A światło
Wpadające przez brudne witraże
Było moim całunem
Dusze płonące razem w samotności
Przyciągały mnie
Jednak nie mogłam ocierać wiecznie ich łez
Nie mogłam się ruszać
A rozkład kolejny raz nadszedł
Niszcząc wszystko moją dłonią
Dokonując wyboru za mnie
Zostawiając zapach prochu
I jego księżniczkę
piątek, 15 czerwca 2018
Zasady
Ustalmy własne zasady
Teraz
Zasada pierwsza
Nie cofasz się
Zasada druga
Idziesz naprzód
Zasada trzecia
Porzucasz kłamstwo
Zasada czwarta
Żyjesz po swojemu
Zasada piąta
Dbasz o honor
Zasada szósta
Nie niszczysz się
Zasada siódma
Walczysz o szczęście
Zasada siódma
Nie szukasz stada na siłę
Zasada ósma
Trzymasz swoje sny
Zasada dziewiąta
Kochaj
Zasada dziesiąta
Baw się dobrze,
Śmiej się pełną piersią
Płacz gdy potrzebujesz
Żyj pełnią życia
Do dnia Twojej śmierci
Teraz
Zasada pierwsza
Nie cofasz się
Zasada druga
Idziesz naprzód
Zasada trzecia
Porzucasz kłamstwo
Zasada czwarta
Żyjesz po swojemu
Zasada piąta
Dbasz o honor
Zasada szósta
Nie niszczysz się
Zasada siódma
Walczysz o szczęście
Zasada siódma
Nie szukasz stada na siłę
Zasada ósma
Trzymasz swoje sny
Zasada dziewiąta
Kochaj
Zasada dziesiąta
Baw się dobrze,
Śmiej się pełną piersią
Płacz gdy potrzebujesz
Żyj pełnią życia
Do dnia Twojej śmierci
Utknęłam
W kołysce czasu
Utknęłam w zimnej ciemności
Gdy dotarła do mnie
Cicha i delikatna
Kołysanka
Chciałam by się nie kończyła
Chciałam by ocieplała
Tą zimną ciemność
Utknęłam w zimnej ciemności
Gdy dotarła do mnie
Cicha i delikatna
Kołysanka
Chciałam by się nie kończyła
Chciałam by ocieplała
Tą zimną ciemność
Chciałam się uwolnić
Chciałam swojej przyszłości
Oświetlić ją
Tym dźwiękiem który
Rozbrzmiewał w ciemności
Chciałam swojej przyszłości
Oświetlić ją
Tym dźwiękiem który
Rozbrzmiewał w ciemności
Ale...
Moje przeznaczenie było inne
Nie dało się rozświetlić
Tej okrutnej przyszłości
Więc chciałam zniszczyć
Wszystko wokół mnie
Ale...
Zniszczyłam kołysankę
zniszczyłam swoją nadzieję
Zniszczyłam swoje jedyne
Ostatnie kawałki szczęścia
Zniszczyłam swoje sny
Została tylko pustka
Która boleśnie rozbrzmiewa
Niczym
sobota, 26 maja 2018
Złota klatka
Kiedyś byłam bierna
Zamknięta w klatce
Owinięta łańcuchami
Nie walczyłam
Czekałam
Na ratunek
Byłam głupia
Nie widziałam
Że klatka jest otwarta
Nie widziałam
Że łańcuchy
Nie są zapięte
Nie widziałam
Że wystarczy zrobić krok
Byłam ślepa
Ale opaska się zsunęła
Ukazując bolesną prawdę
I pozwalając na to
By wyjść z tej złotej klatki
Zbudowanej ze snów
I Marzeń
I staniu się
Po prostu
Zwyczajnie
Wspaniale
Wolna
Zamknięta w klatce
Owinięta łańcuchami
Nie walczyłam
Czekałam
Na ratunek
Byłam głupia
Nie widziałam
Że klatka jest otwarta
Nie widziałam
Że łańcuchy
Nie są zapięte
Nie widziałam
Że wystarczy zrobić krok
Byłam ślepa
Ale opaska się zsunęła
Ukazując bolesną prawdę
I pozwalając na to
By wyjść z tej złotej klatki
Zbudowanej ze snów
I Marzeń
I staniu się
Po prostu
Zwyczajnie
Wspaniale
Wolna
piątek, 18 maja 2018
Arena
Im wyżej jesteś
Tym bardziej zaboli upadek
Im dalej doszedłeś
Tym trudniej będzie
Zacząć od początku
Gdy osiągniesz pełnię szczęścia
Szybko wpadniesz
W bezdenną rozpacz.
Nie ma drogi
Bez wybojów
Nie ma wygranej
Bez porażki
Nie ma podróży
Bez upadku
Często tracimy coś z siebie
Wspomnienia
Uczucia
Ludzi...
Wszystko znika
Obracając się w
Nicość
Ale taka jest droga
Takie są upadki
Takie są porażki
Taka jest walka
Nie liczy się na Arenie
Ten kto wśród tłumu stoi
Ale ten
Co walczy na Arenie
Ten co przelewa krew
Ten co pragnie wygranej
Jego słowo jest ważne
Jego walka jest
Jego drogą ku
Zwycięstwu.
Ale i tak
Jedyne co trwa wiecznie
To ta Arena
I ten wojownik na niej
Tym bardziej zaboli upadek
Im dalej doszedłeś
Tym trudniej będzie
Zacząć od początku
Gdy osiągniesz pełnię szczęścia
Szybko wpadniesz
W bezdenną rozpacz.
Nie ma drogi
Bez wybojów
Nie ma wygranej
Bez porażki
Nie ma podróży
Bez upadku
Często tracimy coś z siebie
Wspomnienia
Uczucia
Ludzi...
Wszystko znika
Obracając się w
Nicość
Ale taka jest droga
Takie są upadki
Takie są porażki
Taka jest walka
Nie liczy się na Arenie
Ten kto wśród tłumu stoi
Ale ten
Co walczy na Arenie
Ten co przelewa krew
Ten co pragnie wygranej
Jego słowo jest ważne
Jego walka jest
Jego drogą ku
Zwycięstwu.
Ale i tak
Jedyne co trwa wiecznie
To ta Arena
I ten wojownik na niej
Checkmate!
Nigdy nie chciałam być
Kolejnym elementem
Tej maszyny korupcji
Całe moje życie było
Jak senne marzenie
Nigdy nie mogłam być
Tym, kim chciałam
Ale klatka się roztrzaskała
Wszystko się ucięło
I pojawił się nowy powód
By wygrać własną historię
Napisaną własną ręką
Od początku do końca
Bez tej ponurej przeszłości
Pora zagrać o to
Stawka jest wysoka
Ale wszystko jest warte
Odetnij swój strach
Który Cię powstrzymuje
I odetnij swoją dumę
Która Cię oślepia
Porzuć starą logikę
Porzuć bolesne wspomnienia
I Twój ruch
Rusz swoją ścieżką
Twój ruch
Zbij tą figurę na Twojej drodze
Twój ruch
Uważaj na tego skoczka!
Twój ruch
Szach!
Twój ruch
Szach Mat!
Twój ruch
Twoja wygrana
Twoje marzenia
Twoja droga
Twoje życie
Kolejnym elementem
Tej maszyny korupcji
Całe moje życie było
Jak senne marzenie
Nigdy nie mogłam być
Tym, kim chciałam
Ale klatka się roztrzaskała
Wszystko się ucięło
I pojawił się nowy powód
By wygrać własną historię
Napisaną własną ręką
Od początku do końca
Bez tej ponurej przeszłości
Pora zagrać o to
Stawka jest wysoka
Ale wszystko jest warte
Odetnij swój strach
Który Cię powstrzymuje
I odetnij swoją dumę
Która Cię oślepia
Porzuć starą logikę
Porzuć bolesne wspomnienia
I Twój ruch
Rusz swoją ścieżką
Twój ruch
Zbij tą figurę na Twojej drodze
Twój ruch
Uważaj na tego skoczka!
Twój ruch
Szach!
Twój ruch
Szach Mat!
Twój ruch
Twoja wygrana
Twoje marzenia
Twoja droga
Twoje życie
niedziela, 13 maja 2018
On
Zawsze przy mnie jest
Gdy jestem sama
Gdy się boję
Gdy wszystko jest przeciw
Zawsze przy mnie jest
W przeszłości mnie chronił
Przed wyśmiewaniem
Przed strachem
Przed bólem
Przed samotnością.
Zawsze mówi to samo:
Powierz mi swoje słowa
A ja...
Ja je zachowam
Ściągając ciężar z Twoich ramion
Uwolnię Cię od nich
Wydobędę Twój uśmiech ponownie
I pozbędę się Twoich łez
Zanurz się w naszym świecie
I zapomnij o rzeczywistości
Pozwól sobie na przygody
I poznanie nowych przyjaciół
Teraz robi to samo
Otwiera za każdym razem możliwości
Owijając swoim zapachem
Czasem zapisany
Czasem nie
Ale zawsze jest
I zawsze będzie
Mój ukochany
Pod wieloma postaciami
Różniący się wyglądem za każdym razem
Moja największa miłość
sobota, 12 maja 2018
Idealnie nieidealna
Jestem kim jestem
Jestem idealnie nieidealna
Jestem dziwnie zwyczajna
Jestem popękaną całością
Jestem smutno szczęśliwa
Jestem sobą.
Zwyczajna dziewczyna
Z dziwnymi pragnieniami
I jeszcze dziwniejszym
Pożądaniem słów
Głupia dziewczyna
Z miłością do wiedzy
I zamiłowaniem do zmieniania
Niewiadomego w wiadome
I Wiadomego w niewiadome
Niewierną dziewczyną
Która nie kłania się przed
Żadnym Bogiem
Wierzącą w to, że wczorajsza mądrość
Jest dzisiejszą głupotą
Nieidealna dziewczyna
Pełna ideałów
I pięknych marzeń
Za którymi goni
Nawet jeśli to bezcelowe
Popękana dziewczyna
Która teraz dopiero się stała
Całością z samą sobą
Gdy zabrakło elementów
Smutna dziewczyna
Która nie wymusza śmiechu
Ale wybucha nim
Gdy jest szczery
Czy ta droga nie jest wystarczająca?
Przecież to w porządku jeśli się nie uda
Czy ta droga nie jest dobra?
Przecież możesz zabłądzić
Przecież nikt nie może zdobyć
100 punktów w tym teście
Czy podążanie swoją drogą,nie jest w porządku?
Przecież nie chce podążać
Tą idealną drogą
Nawet jeśli się zatrzymasz
To w porządku
By stanąć w miejscu
I pomyśleć.
W końcu
I tak nie możemy iść
Jedną drogą
Jestem idealnie nieidealna
Jestem dziwnie zwyczajna
Jestem popękaną całością
Jestem smutno szczęśliwa
Jestem sobą.
Zwyczajna dziewczyna
Z dziwnymi pragnieniami
I jeszcze dziwniejszym
Pożądaniem słów
Głupia dziewczyna
Z miłością do wiedzy
I zamiłowaniem do zmieniania
Niewiadomego w wiadome
I Wiadomego w niewiadome
Niewierną dziewczyną
Która nie kłania się przed
Żadnym Bogiem
Wierzącą w to, że wczorajsza mądrość
Jest dzisiejszą głupotą
Nieidealna dziewczyna
Pełna ideałów
I pięknych marzeń
Za którymi goni
Nawet jeśli to bezcelowe
Popękana dziewczyna
Która teraz dopiero się stała
Całością z samą sobą
Gdy zabrakło elementów
Smutna dziewczyna
Która nie wymusza śmiechu
Ale wybucha nim
Gdy jest szczery
Czy ta droga nie jest wystarczająca?
Przecież to w porządku jeśli się nie uda
Czy ta droga nie jest dobra?
Przecież możesz zabłądzić
Przecież nikt nie może zdobyć
100 punktów w tym teście
Czy podążanie swoją drogą,nie jest w porządku?
Przecież nie chce podążać
Tą idealną drogą
Nawet jeśli się zatrzymasz
To w porządku
By stanąć w miejscu
I pomyśleć.
W końcu
I tak nie możemy iść
Jedną drogą
sobota, 6 stycznia 2018
Bal
Pozwól mi tu zostać
Tu, na tym balu
Pełnym magii
Gdzie podekscytowana
W pięknej sukni
Wbiegłam po schodach
Biorąc po trzy na raz.
Jestem księżniczką
Za którą unosi się
Woń prochu i krwi
O którym nie wiedziałam
Tańczyłam boso po sali,
Gdy czyjaś zimna dłoń
Dotknęła mojej szyi
I wbiła lodowatą broń do ręki
Wskazując na księcia.
Dostałam dreszczy
I zapragnęłam wrócić
Wiedząc jednak że nie będzie odwrotu
Łza spłynęła mi po policzku
Patrzyłam na zegar
Kiedy on podszedł
I starł łzę z mojego policzka
Pocałunkiem
Błagam, niech zatrzyma się czas
Upadnę dla Ciebie na kolana
Będę błagać, jeszcze nie
Kiedy w myślach się zacznę
Z Tobą żegnać
Księżyc okrył mnie
Swoim welonem
Gdy rozerwałam suknie
I odrzuciłam moją tiare
Patrzyliśmy w swoje oczy
Gdy iskry wokół nas latały
Płonąc, nasze samotne dusze
Zbliżyły się do siebie
Niech czas się teraz zatrzyma
Upojona przez Ciebie
Chce zapamiętać każdy szczegół
By wyryć go w moich myślach
Nie mogłam się ruszyć
Gdy lodowaty koniec
Kierowany moją dłonią
Wbił się w Twoje serce
Jakby to była
Potworna bajka
Tu, na tym balu
Pełnym magii
Gdzie podekscytowana
W pięknej sukni
Wbiegłam po schodach
Biorąc po trzy na raz.
Jestem księżniczką
Za którą unosi się
Woń prochu i krwi
O którym nie wiedziałam
Tańczyłam boso po sali,
Gdy czyjaś zimna dłoń
Dotknęła mojej szyi
I wbiła lodowatą broń do ręki
Wskazując na księcia.
Dostałam dreszczy
I zapragnęłam wrócić
Wiedząc jednak że nie będzie odwrotu
Łza spłynęła mi po policzku
Patrzyłam na zegar
Kiedy on podszedł
I starł łzę z mojego policzka
Pocałunkiem
Błagam, niech zatrzyma się czas
Upadnę dla Ciebie na kolana
Będę błagać, jeszcze nie
Kiedy w myślach się zacznę
Z Tobą żegnać
Księżyc okrył mnie
Swoim welonem
Gdy rozerwałam suknie
I odrzuciłam moją tiare
Patrzyliśmy w swoje oczy
Gdy iskry wokół nas latały
Płonąc, nasze samotne dusze
Zbliżyły się do siebie
Niech czas się teraz zatrzyma
Upojona przez Ciebie
Chce zapamiętać każdy szczegół
By wyryć go w moich myślach
Nie mogłam się ruszyć
Gdy lodowaty koniec
Kierowany moją dłonią
Wbił się w Twoje serce
Jakby to była
Potworna bajka
Subskrybuj:
Posty (Atom)