sobota, 31 grudnia 2016

Ocean

Głębia,
Nieskończona otchłań
Pełna żywych i martwych.
Bezkresna toń,
Skrywająca najgłębsze sekrety ludzkości.
Niepoznana
Niezniszczona ludzką dłonią.
Wiecznie trwająca
Utrzymująca swój rytm
Spokojna
Trwała
Wieczna...

środa, 21 grudnia 2016

Szkoła Nośników Krwi - Prolog: Pierwszy Proroczy i Zapomniany Sen


            Łańcuchy boleśnie wpijały mi się w ciało, kiedy próbowałam się wyswobodzić. Nie miałam zamiaru pokornie czekać, aż łaskawie wrócą, aby mnie zabić. Wszystko zależało ode mnie. Moi przyjaciele byli uwięzieni, ale nie cieleśnie tylko umysłowo. Ich jaźń i wolna wola były pod ich panowaniem. Nie miałam czasu, aby ich uwolnić w tej chwili. Niestety musieli poczekać. Resztkami mocy magicznej, stopiłam fragment łańcucha, dzięki czemu opadły wokół mnie. Wstałam i powoli otworzyłam portal do innego świata. Drzwi do mojej celi rozwarły się z hukiem i do środka wbiegła moja przyjaciółka. Wycelowała we mnie mieczem, który ściskała w dłoni.

- Nie możesz odejść. – Powiedziała głosem, który był tylko cieniem swojego dawnego brzmienia. Odległym echem niegdyś radosnej dziewczyny.

- Wybacz mi, ale nie mam wyboru. – Odparłam i wskoczyłam do portalu. W końcu byłam wolna…

           
Wiem, że nie powinnam wrzcac kolejnego opowiadania nie kończąc poprzednich no ale cóż... Życie.

sobota, 19 listopada 2016

Człowiek i Anioł - Rozdział 2

Rozdział 2 - Początki wspólnego życia, nie zawsze są proste.

      Poranną błogą ciszę rozdarł okrutny dźwięk budzika. Otworzyłem oczy i wpatrzyłem się w biały sufit, klnąc na wszystko na czym ten świat stoi. Samotna żarówka smętnie wisiała, jeszcze bardziej odbierając mi chęć do życia. No cóż mimo mieszkania w tym domu odkąd się urodziłem, dalej są tego typu rzeczy. Jakoś nigdy nie było czasu, aby je zrobić. Z nienawiścią wyłączyłem w końcu budzik i usiadłem rozglądając się po pokoju. Cóż... Niczym nowym mnie nie zaskoczył. Te same nagie, zielone ściany, brzozowe meble i ogromny wręcz syf na podłodze, bo szafy dalej mi się nie chciało składać. Może nie powinienem wtedy rozwalać tej starej. Może...
     Mimo niesamowitej wręcz grawitacji, jakie posiadało moje łóżko, wstałem i powoli skierowałem się do łazienki, która była na wprost moich drzwi. Niestety przed pierwszą kawą nie kontaktowałem zbyt szybko i nie zorientowałem się, że szum wody może oznaczać, że ktoś tam jest. Bez chwili wahania wszedłem do zaparowanej łazienki, utrzymanej w kolorach błękitu. Ściągnąłem koszulkę, rzucając ją na granatowe kafelki i wtedy dojrzałem przed sobą ruch. Podniosłem wzrok i napotkałem przerażone, jasne oczy. Niestety, zamiast się wycofać jak ostatni debil zjechałem po kobiecie przede mną wzrokiem, dostrzegając mały pieprzyk na piersi. Dość kształtnej należy zaznaczyć. Oczywiście mój mózg dalej nie chciał ogarnąć co ja do diabła wyprawiam i zacząłem zjeżdżać po niej wzrokiem, chamsko przyglądając się szczegółom, jak znamię na biodrze, czy blizna w kształcie skrzydła na udzie. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co ja najlepszego wyprawiam i niezgrabnie błagając o wybaczenie, wyleciałem jak z procy z łazienki, trzaskając drzwiami i klnąc na samego siebie. Kawa nie była mi już potrzebna tego ranka, mój własny debilizm otrzeźwił mnie na dobre. Brawo Eddy, nagroda Darwina murowana. Z facepalmem na twarzy, zszedłem do kuchni, która się absolutnie nie zmieniła. Te same zielone ściany, brzozowa kuchenna wysepka, która była oddzielona blatem kuchennym od stołu i krzeseł, które służyły za jadalnie. Niewiele myśląc skierowałem swoje kroki do pierwszego urządzenia, które stało się centrum mojego wszechświata rano. A mianowicie, do ekspresu do kawy. Mimo pełnego rozbudzenia, mój organizm domagał się swojej dawki kofeiny, więc włączyłem urządzenie Boga, czekając na ambrozje, która z niego płynie.
      Oczekując, postanowiłem zrobić jakieś porządniejsze śniadanie na przeprosiny. Na szczęście dzień prędzej zrobiłem zakupy, więc nie musiałem się wygłupiać faktem, że nie mam czym nakarmić przybłąkanej niewiasty... Którą chamsko zmolestowałem wzrokiem. Wyciągnąłem niezbędne produkty z lodówki, nastawiłem w tosterze tosty i zabrałem się za przygotowanie przeprosinowej jajecznicy. Rozbijając jajka na patelni, rozmyślałem o Marii. Czy to, że ją spotkałem to przypadek? Eh, Eddy, co Ty sobie wyobrażasz. Oczywiście, że to był przypadek, przecież ta kobieta 10/10 nie jest Ci przeznaczona. Okej, może i nie jestem jakiś brzydki, ale mega przystojny też nie. 186 centymetrów wzrostu, lekko umięśniony, zielone oczy i brązowe włosy.. Niby nic do narzekania, ale cholera, a by się chciało być teraz napakowanym mięśniakiem. Może wtedy ta kobieta byłaby dla mnie...Ehh, nie ma co płakać, najważniejsze aby mi teraz wybaczyła mój debilizm i nie uciekła z krzykiem w siną dal. Zresztą, cholera wie, gdzie by miała pójść, jak ledwo pamięta, jak się nazywa.
     Pogrążony w myślach kończyłem szykować śniadanie, na które składała się jajecznica, kawa, herbata, pomidory, tosty, ser, dżem, czyli w skrócie wszystko co można zjeść jako pierwszy posiłek dnia. Byłem tak zajęty szykowaniem do stołu, ze nawet nie usłyszałem jak Maria zeszła na dół. Dopiero gdy się odezwała, zrozumiałem że nie jestem sam.
- Bardzo pana przepraszam, za dzisiejszy incydent. - Powiedziała cicho, kłaniając się nisko. Zresztą zeszła na dół boso, w samym ręczniku.
- He? - Zbaraniałem na jej słowa. - Wait, co?
- To była moja wina. - Nie pozwoliłem jej dokończyć.
- Nie, nie, nie... To była moja wina, powinienem zapukać najpierw. Przepraszam Cię za to. - Zlustrowałem ją wzrokiem i dopiero po chwili zorientowałem się, że ona nie ma nic do ubrania. - Chodź na chwile ze mną. - Zaprowadziłem ją do pokoju, który był obok kuchni - starego pokoju moich rodziców. Wszystko było tak samo jak wcześniej. Jasne ściany, duże, jasne, dwuosobowe łóżko z baldachimem, biała toaletka, szafka, szafa i lustro, na połowe ściany. Co prawda wszystko przykryte było płachtami i kurzem, ale poza tym, od ich śmierci nic nie zmieniałem. Podszedłem do szafy, i  odkrywszy ją, otworzyłem część która należała do mojej matki.
- Tutaj masz ubrania. - Wskazałem na wieszaki. Otworzyłem potem  szuflady, które były pod wieszakami. - Tutaj jest bielizna. Ubierz się w co chcesz i przyjdź za chwile, na śniadanie.
- Dziękuję panu. Jest pan bardzo szczodry. - Zaczęła cicho Maria, ale przerwałem jej brutalnie, delikatnie poirytowany jej służalczym zachowaniem.
- Nie dziękuj, tylko się ubierz i przyjdź. Poza tym, poważnie, mów mi Eddy, nie jestem na tyle stary by mówić mi per Pan.
     Wróciłem do kuchni i oparłem się o mahoniowy blat, po czym zacząłem na poważnie rozmyślać, co z tym fantem zrobić. Piękna kobieta z amnezją może być tylko i wyłącznie zapowiedzią kłopotów. Zresztą, już je mam. Jej poparzoną dłoń, oznacza że mamy do czynienia z niezdarą poziomu wrodzonego. Nie jest stara, na bank nie jest starsza ode mnie, czyli mniej niż 24 lata na bank. Dokumentów nie ma, zresztą może ciężko je być znaleźć, co oznacza, że trzeba będzie je wyrobić... Ciekawe jak, skoro nie mamy o niej absolutnie żadnych informacji, bo oczywiście żeby było trudniej, to nie może nic nie pamiętać. A nie, przepraszam. Pamięta swoje imię.
     Kiedy ja byłem pogrążony w niewesołych rozmyślaniach, Maria zdążyła już się ubrać i podejść do stołu, gdzie stanęła i opuściła głowę. Ubrała brązową spódnicę do kolan i żółtą bluzkę z krótkim rękawkiem. Wyglądała ładnie... ale brakowało w tym życia. Matka projektantka mody, wiedziała jak się ubierać. Maria najwyraźniej nie posiadała jeszcze tej wiedzy.
- Przepraszam za kłopot. - Powiedziała cicho.
- Mario, nie przejmuj się, siadaj i jedz, bo wystygnie, a potem posprzątamy sypialnie rodziców, która stanie się Twoim pokojem. Chyba że wolisz mniejszy mojej siostry, jest na piętrze, obok mojego, jednak ma osobną łazienkę. - Na wspomnienie porannej burzy spaliłem buraka. - Bardzo przepraszam Cię za ten poranek. Powinienem się domyślić, że tam będziesz. Więc w ramach przeprosin, pozwól mi sobie pomóc, dopóki nie odzyskasz pamięci.
- Dziękuję za ofertę proszę Pana.
- Błagam, skończ. - Warknąłem, wchodząc jej w słowo. Spojrzała na mnie błękitnymi oczami z wyrazem niezrozumienia i strachu. - Eddy. Mów mi Eddy.
- Przepraszam, że Pa... że Cię rozzłościłam Eddy. - Odparła cicho, a ja usatysfakcjonowany nałożyłem jej jajecznicę na talerz.
     A dzień dopiero się zaczynał...

wtorek, 15 listopada 2016

Pamiętam..

Pamiętam,
Ten moment, gdy dzierżyłam broń...
Pamiętam,
Jak ciepła krew splamiła mi dłonie.
Pamiętam,
Pierwszą, krwawą ofiarę.
Pamiętam,
Twoją pierwszą rocznice śmierci.
Pamiętam,
Jaką ekstazą zaczęło mnie to napawać.
Pamiętam,
Jak czystość mojej duszy, splamiła zbrodnia.
Pamiętam,
Gdy utraciłam swoją niewinność.
Pamiętam,
Jak dostałam szanse na odkupienie.
Pamiętam
Wszystkie grzechy przeszłego życia.
Pamiętam,
Bo już utraciłam swoją szanse na odkupienie.

niedziela, 13 listopada 2016

Krwawy spektakl

Rozpoczął się kolejny krwawy spektakl.
Pierwszy wszedł On,
Dyrygent w białych rękawiczkach,
Cień, który rozpoczyna przedstawienie,
Widownia była nieliczna,
Raptem jedna osoba,
Przywiązana do krzesła.
Potem, przybył tłum cienia,
Który prowadził skutą łańcuchem
Główną Atrakcję.
Codziennie była nowa,
Ale za każdym razem dobrze znana
Jedynemu Widzowi.
Następnie Dyrygent dawał znak
I kolejny krwawy spektakl mógł się rozpocząć.
Repertuar nigdy się nie powtarzał.
Obdzieranie żywcem ze skóry,
Rozrywanie na kawałki,
Wbijanie na pal,
Podtapianie w kwasie...
Codziennie nowe atrakcje
Codziennie ten sam krzyk i krew
Głównej Atrakcji i Jedynego Widza.
Gdy spektakl się skończył
Jedyny Widz, stawał się nową Główną Atrakcją,
Dla tłumu cienia,
Przeżywając to samo,
Co jego poprzednik.
Gdy spektakl dobiegał już końca
Główna Atrakcja znikała...
A Cień w białych rękawiczkach
Spokojnie zaczynał przygotowywać nowy spektakl
Na kolejną noc
Dla Jedynego Widza....

piątek, 22 lipca 2016

Anioł i człowiek - Rozdział 1

Rozdział 1  - Poznanie przypadkowej kobiety, początkiem znajomości.

     Stanąłem sobie spokojnie na balkonie, odpalając papierosa. Za mną rozlegały się krzyki, wrzaski i jęki, czyli odgłosy typowe dla imprezy. Opierałem się metalową balustradę wydychając dym z płuc i wpatrując się w księżyc, przeklinałem cały świat. A zwłaszcza mojego kumpla, który wyciągnął mnie na tą chorą imprezę, niby by mi poprawić nastrój, a tak naprawdę to po prostu chciał zaruchać. Osobiście też bym zaruchał, ale no niestety, żadnej powyżej 5 na 10 nie było, a ja nie wyznaje zasady ,,torba na głowę i za Ojczyznę".  Westchnąłem, przypominając sobie przyczynę mojego paskudnego nastroju. Długonogą, biuściastą i mega tępą blondynkę, która leciała na każdego kto miał kasę. I niestety, dopiero po czasie zorientowałem się, że to działa nawet, jak jest w związku. Chciałem blachare, to mam za swoje. Czyli zdradę z bogatym, starym facetem. No i oczywiście, że to niby moja wina, bo księżniczce się zachciało więcej prezentów, wyjazdów i innego cholerstwa.
       Wkurzony, rzuciłem niedopałek na ziemię, nawet nie chcąc go przydeptać, kiedy usłyszałem delikatny, kobiecy głos, wołający na mnie z dołu.
- Przepraszam Pana! Ale tu nie powinno się śmiecić! - Krzyknęła do mnie czarnowłosa dziewczyna, patrząc na mnie z dołu.
- Nie Twoja sprawa co robię. - Warknąłem, odwracając się od balustrady, kiedy usłyszałem lekki okrzyk bólu. Zdziwiony, wychyliłem się zza barierki i zobaczyłem, jak czarnowłosa kuca, trzymając się za oparzoną dłoń. ,,Co za idiotka" pomyślałem i zszedłem do niej, omijając wijące się kłębowisko ciał, przy okazji zgarniając apteczkę ze stołu.
- STARYYYYY! - Usłyszałem wrzask, przebijający się przez gównianą muzykę, puszczoną na pełny regulator. Skrzywiłem się i zatrzymałem, wypatrując kumpla, który gdzieś był w tłumie. Salon jego domu, który zazwyczaj był czysty i utrzymany w dobrym smaku, teraz wyglądał jak wielkie pobojowisko. Beżowe kanapy, stojące zazwyczaj na środku pokoju, przy mahoniowym stoliku do kawy, teraz były zawalone śliniącymi się i dobierającymi do siebie ludźmi, a reszta mebli została już wyniesiona, do niewiadomego miejsca.
- Kurde, stary, coś Ty tu narobił. - Powiedziałem, krzywiąc się na widok dziewczyny przy jego ramieniu. Dla niej słowa 2/10 to naprawdę dobry komplement.
- Żem zamoczył. - Odparł niewyaźnie, patrząc na dziewczynę przy nim. - A teraz chce znowu.
- Co za kretyn. - Mruknąłem do siebie, ruszając do drzwi i wychodząc na zewnątrz.
       Dziewczyna dalej kucała przy niedopałku, najwyraźniej ciężko myśląc, jakby go podnieść, aby sobie nic nie zrobić ponownie. Z mentalnym facepalmem podszedłem i przydeptałem niedopałek, wpatrując się w czubek jej głowy.
- Mocno się poparzyłaś? - Zapytałem pro forma, przykucając, łapiąc ją za rękę i oglądając oparzenia. Oczywiście nie zwracałem uwagi, na jej ciche protesty, że nic jej nie jest. Dłoń, którą trzymałem, była koloru mleka, z zadbanymi paznokciami, za co miała już u mnie plus. Ale jakim cudem poparzyła sobie ponad połowę jej powierzchni, to ja nie wiem. Cud jakiś, albo wrodzony talent. Ponownie ignorując co mówi, pomogłem jej wstać i pociągnąłem w stronę ławki, która stała pod wielkim orzechem włoskim. Prawie siłą ją posadziłem, dalej niezbyt zwracając uwagę na jej wygląd czy słowa, po czym wprawnie oczyściłem ranę i ją zabandażowałem.
- Przez kilka dni spróbuj nie zamoczyć tej dłoni, a jak zacznie się jątrzyć to idź z nią do lekarza. - Powiedziałem, po czym spojrzałem na nią i zaniemówiłem. O żesz w mordę, ale ona była ładna. Ogromne, błękitne oczy, otoczone długimi, czarnymi rzęsami; różowe, drobne usta; lekko zadarty nos...  I do tego malutkie, złote piegi, odcinające się od jej mlecznej skóry. Oto była kobieta 10/10. Ukradkiem zerknąłem na jej ciało i aż mnie dreszcz przebiegł. I to nie dlatego, że było tak wspaniałe... Dobra, to też był powód. Ale bardziej chodziło o to, że była ubrana tylko w białą, prześwitującą sukienkę. A powiedzmy wprost, ciepło dzisiaj nie było.
      Nie myśląc wiele, ściągnąłem koszulę i narzuciłem ją na nią, patrząc na jej bose stopy. Skąd ona się urwała? Pomyślałem, obciągając T-shirt na sobie.
- Jestem Edward, ale wszyscy mówią na mnie Eddy. - Zrobiłem pierwszy krok, wyciągając rękę do niej. - Jak się nazywasz?
- Maria. - Odparła cichutko dziewczyna, delikatnie ujmując moją dłoń. - Bardzo Pana przepraszam, że tak wcześniej krzyknęłam, nie powinnam była być taka wulgarna. - W tym momencie moje brwi zaczęły lecieć w górę. Ona i wulgarna? Kiedy niby... - A Pan mi jeszcze pomógł. Jest Pan bardzo miły. Bardzo Panu dziękuję.
- Chwila chwila, coś tu jest nie tak. Wyrzuciłem niedopałek, czego robić nie powinienem, więc słusznie zwróciłaś mi uwagę. Poparzyłaś się przeze mnie, chociaż cholera wie, jakim cudem aż tak mocno, więc wręcz musiałem Ci pomóc. I to nie Ty powinnaś mi dziękować, tylko ja powinienem Cię przeprosić.
- Przepraszam Pana. - Odparła na mój wywód Maria, patrząc na swoje dłonie.
- Mów mi Eddy i skończ przepraszać. - Westchnąłem i przeczesałem swoje włosy dłonią. Spojrzałem na nią kątem oka. - Gdzie mieszkasz? Odprowadzę Cię.
- Ja... ja nie... - Zaczęła niewyraźnie mamrotać, patrząc na mnie ze strachem.
- Okej, rozumiem, możesz nie chcesz powiedzieć. - Odparłem, pełen złych przeczuć. - Ile masz lat?
- Ja... Ja nie wiem. - Powiedziała niepewnie, patrząc na mnie z przerażeniem w oczach.
- A czy Ty cokolwiek pamiętasz?
- Ja... - I zamilkła. No pięknie, mamy piękną panne z amnezją. Pannę o imieniu Maria gwoli ścisłości. Spojrzałem na nią i niestety, moje dobre serce odezwało się w najgorszym momencie.
- Chcesz zostać u mnie w domu? Dopóki nie odkryjemy co i jak z Tobą. - Po tych słowach ugryzłem się w język, przeklinając swoją głupotę. Przecież to oczywiste, ze się nie zgodzi, jaki debil ze mnie. Która normalna dziewczyna by na to poszła?
- Dziękuję Panu. Jest Pan niesamowicie szczodry. - Powiedziała nieśmiało Maria, a mnie zatkało. Okej trafił mi się piękny i nienormalny egzemplarz kobiety. Ktoś ma do tego instrukcje?
      Wstałem z ławki, łapiąc ją za rękę i ciągnąc za sobą.
- To idziemy. - Zarządziłem i ruszyliśmy w stronę mieszkania. Aktualnie naszego mieszkania.

A przyszłość zaczęła nieuchronnie się do nas zbliżać.

Rozdział 2: http://differentshadeofwhite.blogspot.com/2016/11/czowiek-i-anio-rozdzia-2.html

niedziela, 3 lipca 2016

Anioł i człowiek.

Pozwól, że opowiem Ci historię.
Historię, której szczęśliwe zakończenie jest tylko mitem.
Historię o tym, jak łatwo można wszystko utracić, nim się uzyskało coś na dobre.
Historię, która doprowadziła mnie do końca.
Moją Historię.



      Mogłem tylko bezsilnie patrzeć jak odchodzi. Długie czarne włosy powiewały na wietrze, a ciało, które tak dobrze znałem, drżało, ubrane w białą sukienkę. Ona. Kobieta, która była dla mnie wszystkim. Kobieta, która zawierzyła mi siebie. Kobieta, która nie miała przede mną tajemnic, miała odejść z powodu głupiego wyroku. Kobieta, która jest aniołem, a za grzech ma zostać zabita... Boże, co ja Ci zrobiłem? Nie dość mi odebrałeś? Nie wystarczyli Ci moi rodzice? Nie miałeś dość, kiedy odebrałeś moją młodszą siostrę? Nie pomyślałeś, aby przestać, jak moi dziadkowie zginęli? Odebrałeś mi wszystko! A teraz? Teraz, kiedy ją pokochałem, chcesz i ją mi odebrać?
      Nagle się zatrzymała i odwróciła do mnie. Za nią, pojawił się słup światła, który miał mi ją odebrać na wieki. Spojrzała na mnie tymi czystymi, błękitnymi oczami, a jej usta... Usta, które dopiero co całowałem, otworzyły się lekko, jakby chciała coś powiedzieć. Jednak... Nie wyrzekła słowa. Przypatrzyłem się jej po raz ostatni. Lekko zadarty nos, różowe, drobne usta i jej wielkie błękitne oczy dawały jej twarzy dziecięcy wygląd. Jej blada skóra była gdzieniegdzie poznaczona czerwonymi śladami, jakie przypadkiem pozostawiłem na jej skórze. Biała sukienka, kończyła się w połowie uda, odsłaniając jej długie nogi, a to, co miała zakryte doskonale mogłem odtworzyć. Duży biust, z pieprzykiem na prawej piersi, płaski brzuch, a jej tyłeczek.... Czysta poezja.
     Powoli zaczęła się odwracać ode mnie. Jednak nie na tyle szybko, abym nie mógł dostrzec jej łez. Słowa, które tak bardzo chciałem wyprzeć z głowy, ponownie w niej rozbrzmiały jej głosem. ,, Widzisz, Eddy, ja... Ja zgrzeszyłam. A ja nie mogę grzeszyć. Ja... Ja jestem aniołem, który przyszedł kochać wszystkich ludzi. Ale zepsułam! Zniszczyłam wszystko.... Bo zakochałam się w Tobie. Wybacz mi Eddy. Od jutra mnie tu już nie będzie, a Ty ponownie będziesz sam... Przepraszam!"
     Moje ciało poruszyło się samo. Najpierw szedłem spokojnie, krok za krokiem, jednak po chwili już biegłem. Nie wiedziałem, co mną poruszyło. Jej łzy? Jej słowa? A może myśl, że jak odejdzie to już nie pokocham? Nie wiedziałem. W tamtym momencie widziałem tylko mój cel. Ten jeden durny słup światła, który chciał wszystko zniszczyć co mam. Odepchnąłem Ją na bok i  przebiegłem obok, ignorując jej rozpaczliwy krzyk. Rzuciłem się prosto w słup światła, a po chwili ogarnęła mnie ciemność...


Znalazłam stary wstęp do opowiadania, który został zmieniony przeze mnie i podany w tej oto formie. Dalsze rozdziały będą się pojawiać, tylko nie wiem kiedy. Mam zamiar stworzyć coś, czego jeszcze nie robiłam, więc proszę o trzymanie kciuków, oby  się udało...

Anioł i człowiek rozdział 1: http://differentshadeofwhite.blogspot.com/2016/07/anio-i-czowiek-rozdzia-1.html

środa, 29 czerwca 2016

Ciemność, która otula...

Otuliła Cię
Delikatnie,
Niezauważalnie
Niczym matka.
Przyszła
Cicho
Bezszelestnie
Bezgłośnie.
Zaskoczyła
Tym co w niej jest
I czego w niej nie ma.
Ciemność...

środa, 25 maja 2016

Co było, zostało stracone...

Chcesz dostać więcej czasu?
Cały czas narzekasz, że masz go mało,
A wykorzystujesz go w pełni?
Jeśli nie,
Nie zasługujesz nawet na sekundę więcej.
Codziennie, bezproduktywnie,
Marnujesz go.

czwartek, 19 maja 2016

Śnij księżniczko...

Śpij księżniczko, śnij
O utraconym królestwie,
Pękniętym diademie,
Martwej rodzinie.
Śpij księżniczko, śnij
O swoim wygnaniu,
Niewinnej krwi rozlanej na bruku,
Szkarłacie barwiącym białe róże.
Śpij księżniczko, śnij
Zdradzieckich sojusznikach
Martwych oczach wpatrzonych w Twoje,
O wojnie co Ci wszystko zabrała.
Śpij księżniczko, śnij
Jutro będzie kolejny dzień
Gdzie pożałujesz, że przeżyłaś.

wtorek, 1 marca 2016

Dwa pióra

Dwa pióra spadły na ziemię.
Czarne i białe.
Powolnie spłynęły
Prosto z nieba.
Dobro i zło.
Zgubione przez dwie,
Zupełnie różne istoty
Światło i ciemność.
Czarne anioła,
Białe demona.
Jing i Jang.
Zło ubrało kolor Dobra,
Dobro musiało przywdziać Zło.
Świat został zgubiony