piątek, 22 lipca 2016

Anioł i człowiek - Rozdział 1

Rozdział 1  - Poznanie przypadkowej kobiety, początkiem znajomości.

     Stanąłem sobie spokojnie na balkonie, odpalając papierosa. Za mną rozlegały się krzyki, wrzaski i jęki, czyli odgłosy typowe dla imprezy. Opierałem się metalową balustradę wydychając dym z płuc i wpatrując się w księżyc, przeklinałem cały świat. A zwłaszcza mojego kumpla, który wyciągnął mnie na tą chorą imprezę, niby by mi poprawić nastrój, a tak naprawdę to po prostu chciał zaruchać. Osobiście też bym zaruchał, ale no niestety, żadnej powyżej 5 na 10 nie było, a ja nie wyznaje zasady ,,torba na głowę i za Ojczyznę".  Westchnąłem, przypominając sobie przyczynę mojego paskudnego nastroju. Długonogą, biuściastą i mega tępą blondynkę, która leciała na każdego kto miał kasę. I niestety, dopiero po czasie zorientowałem się, że to działa nawet, jak jest w związku. Chciałem blachare, to mam za swoje. Czyli zdradę z bogatym, starym facetem. No i oczywiście, że to niby moja wina, bo księżniczce się zachciało więcej prezentów, wyjazdów i innego cholerstwa.
       Wkurzony, rzuciłem niedopałek na ziemię, nawet nie chcąc go przydeptać, kiedy usłyszałem delikatny, kobiecy głos, wołający na mnie z dołu.
- Przepraszam Pana! Ale tu nie powinno się śmiecić! - Krzyknęła do mnie czarnowłosa dziewczyna, patrząc na mnie z dołu.
- Nie Twoja sprawa co robię. - Warknąłem, odwracając się od balustrady, kiedy usłyszałem lekki okrzyk bólu. Zdziwiony, wychyliłem się zza barierki i zobaczyłem, jak czarnowłosa kuca, trzymając się za oparzoną dłoń. ,,Co za idiotka" pomyślałem i zszedłem do niej, omijając wijące się kłębowisko ciał, przy okazji zgarniając apteczkę ze stołu.
- STARYYYYY! - Usłyszałem wrzask, przebijający się przez gównianą muzykę, puszczoną na pełny regulator. Skrzywiłem się i zatrzymałem, wypatrując kumpla, który gdzieś był w tłumie. Salon jego domu, który zazwyczaj był czysty i utrzymany w dobrym smaku, teraz wyglądał jak wielkie pobojowisko. Beżowe kanapy, stojące zazwyczaj na środku pokoju, przy mahoniowym stoliku do kawy, teraz były zawalone śliniącymi się i dobierającymi do siebie ludźmi, a reszta mebli została już wyniesiona, do niewiadomego miejsca.
- Kurde, stary, coś Ty tu narobił. - Powiedziałem, krzywiąc się na widok dziewczyny przy jego ramieniu. Dla niej słowa 2/10 to naprawdę dobry komplement.
- Żem zamoczył. - Odparł niewyaźnie, patrząc na dziewczynę przy nim. - A teraz chce znowu.
- Co za kretyn. - Mruknąłem do siebie, ruszając do drzwi i wychodząc na zewnątrz.
       Dziewczyna dalej kucała przy niedopałku, najwyraźniej ciężko myśląc, jakby go podnieść, aby sobie nic nie zrobić ponownie. Z mentalnym facepalmem podszedłem i przydeptałem niedopałek, wpatrując się w czubek jej głowy.
- Mocno się poparzyłaś? - Zapytałem pro forma, przykucając, łapiąc ją za rękę i oglądając oparzenia. Oczywiście nie zwracałem uwagi, na jej ciche protesty, że nic jej nie jest. Dłoń, którą trzymałem, była koloru mleka, z zadbanymi paznokciami, za co miała już u mnie plus. Ale jakim cudem poparzyła sobie ponad połowę jej powierzchni, to ja nie wiem. Cud jakiś, albo wrodzony talent. Ponownie ignorując co mówi, pomogłem jej wstać i pociągnąłem w stronę ławki, która stała pod wielkim orzechem włoskim. Prawie siłą ją posadziłem, dalej niezbyt zwracając uwagę na jej wygląd czy słowa, po czym wprawnie oczyściłem ranę i ją zabandażowałem.
- Przez kilka dni spróbuj nie zamoczyć tej dłoni, a jak zacznie się jątrzyć to idź z nią do lekarza. - Powiedziałem, po czym spojrzałem na nią i zaniemówiłem. O żesz w mordę, ale ona była ładna. Ogromne, błękitne oczy, otoczone długimi, czarnymi rzęsami; różowe, drobne usta; lekko zadarty nos...  I do tego malutkie, złote piegi, odcinające się od jej mlecznej skóry. Oto była kobieta 10/10. Ukradkiem zerknąłem na jej ciało i aż mnie dreszcz przebiegł. I to nie dlatego, że było tak wspaniałe... Dobra, to też był powód. Ale bardziej chodziło o to, że była ubrana tylko w białą, prześwitującą sukienkę. A powiedzmy wprost, ciepło dzisiaj nie było.
      Nie myśląc wiele, ściągnąłem koszulę i narzuciłem ją na nią, patrząc na jej bose stopy. Skąd ona się urwała? Pomyślałem, obciągając T-shirt na sobie.
- Jestem Edward, ale wszyscy mówią na mnie Eddy. - Zrobiłem pierwszy krok, wyciągając rękę do niej. - Jak się nazywasz?
- Maria. - Odparła cichutko dziewczyna, delikatnie ujmując moją dłoń. - Bardzo Pana przepraszam, że tak wcześniej krzyknęłam, nie powinnam była być taka wulgarna. - W tym momencie moje brwi zaczęły lecieć w górę. Ona i wulgarna? Kiedy niby... - A Pan mi jeszcze pomógł. Jest Pan bardzo miły. Bardzo Panu dziękuję.
- Chwila chwila, coś tu jest nie tak. Wyrzuciłem niedopałek, czego robić nie powinienem, więc słusznie zwróciłaś mi uwagę. Poparzyłaś się przeze mnie, chociaż cholera wie, jakim cudem aż tak mocno, więc wręcz musiałem Ci pomóc. I to nie Ty powinnaś mi dziękować, tylko ja powinienem Cię przeprosić.
- Przepraszam Pana. - Odparła na mój wywód Maria, patrząc na swoje dłonie.
- Mów mi Eddy i skończ przepraszać. - Westchnąłem i przeczesałem swoje włosy dłonią. Spojrzałem na nią kątem oka. - Gdzie mieszkasz? Odprowadzę Cię.
- Ja... ja nie... - Zaczęła niewyraźnie mamrotać, patrząc na mnie ze strachem.
- Okej, rozumiem, możesz nie chcesz powiedzieć. - Odparłem, pełen złych przeczuć. - Ile masz lat?
- Ja... Ja nie wiem. - Powiedziała niepewnie, patrząc na mnie z przerażeniem w oczach.
- A czy Ty cokolwiek pamiętasz?
- Ja... - I zamilkła. No pięknie, mamy piękną panne z amnezją. Pannę o imieniu Maria gwoli ścisłości. Spojrzałem na nią i niestety, moje dobre serce odezwało się w najgorszym momencie.
- Chcesz zostać u mnie w domu? Dopóki nie odkryjemy co i jak z Tobą. - Po tych słowach ugryzłem się w język, przeklinając swoją głupotę. Przecież to oczywiste, ze się nie zgodzi, jaki debil ze mnie. Która normalna dziewczyna by na to poszła?
- Dziękuję Panu. Jest Pan niesamowicie szczodry. - Powiedziała nieśmiało Maria, a mnie zatkało. Okej trafił mi się piękny i nienormalny egzemplarz kobiety. Ktoś ma do tego instrukcje?
      Wstałem z ławki, łapiąc ją za rękę i ciągnąc za sobą.
- To idziemy. - Zarządziłem i ruszyliśmy w stronę mieszkania. Aktualnie naszego mieszkania.

A przyszłość zaczęła nieuchronnie się do nas zbliżać.

Rozdział 2: http://differentshadeofwhite.blogspot.com/2016/11/czowiek-i-anio-rozdzia-2.html

niedziela, 3 lipca 2016

Anioł i człowiek.

Pozwól, że opowiem Ci historię.
Historię, której szczęśliwe zakończenie jest tylko mitem.
Historię o tym, jak łatwo można wszystko utracić, nim się uzyskało coś na dobre.
Historię, która doprowadziła mnie do końca.
Moją Historię.



      Mogłem tylko bezsilnie patrzeć jak odchodzi. Długie czarne włosy powiewały na wietrze, a ciało, które tak dobrze znałem, drżało, ubrane w białą sukienkę. Ona. Kobieta, która była dla mnie wszystkim. Kobieta, która zawierzyła mi siebie. Kobieta, która nie miała przede mną tajemnic, miała odejść z powodu głupiego wyroku. Kobieta, która jest aniołem, a za grzech ma zostać zabita... Boże, co ja Ci zrobiłem? Nie dość mi odebrałeś? Nie wystarczyli Ci moi rodzice? Nie miałeś dość, kiedy odebrałeś moją młodszą siostrę? Nie pomyślałeś, aby przestać, jak moi dziadkowie zginęli? Odebrałeś mi wszystko! A teraz? Teraz, kiedy ją pokochałem, chcesz i ją mi odebrać?
      Nagle się zatrzymała i odwróciła do mnie. Za nią, pojawił się słup światła, który miał mi ją odebrać na wieki. Spojrzała na mnie tymi czystymi, błękitnymi oczami, a jej usta... Usta, które dopiero co całowałem, otworzyły się lekko, jakby chciała coś powiedzieć. Jednak... Nie wyrzekła słowa. Przypatrzyłem się jej po raz ostatni. Lekko zadarty nos, różowe, drobne usta i jej wielkie błękitne oczy dawały jej twarzy dziecięcy wygląd. Jej blada skóra była gdzieniegdzie poznaczona czerwonymi śladami, jakie przypadkiem pozostawiłem na jej skórze. Biała sukienka, kończyła się w połowie uda, odsłaniając jej długie nogi, a to, co miała zakryte doskonale mogłem odtworzyć. Duży biust, z pieprzykiem na prawej piersi, płaski brzuch, a jej tyłeczek.... Czysta poezja.
     Powoli zaczęła się odwracać ode mnie. Jednak nie na tyle szybko, abym nie mógł dostrzec jej łez. Słowa, które tak bardzo chciałem wyprzeć z głowy, ponownie w niej rozbrzmiały jej głosem. ,, Widzisz, Eddy, ja... Ja zgrzeszyłam. A ja nie mogę grzeszyć. Ja... Ja jestem aniołem, który przyszedł kochać wszystkich ludzi. Ale zepsułam! Zniszczyłam wszystko.... Bo zakochałam się w Tobie. Wybacz mi Eddy. Od jutra mnie tu już nie będzie, a Ty ponownie będziesz sam... Przepraszam!"
     Moje ciało poruszyło się samo. Najpierw szedłem spokojnie, krok za krokiem, jednak po chwili już biegłem. Nie wiedziałem, co mną poruszyło. Jej łzy? Jej słowa? A może myśl, że jak odejdzie to już nie pokocham? Nie wiedziałem. W tamtym momencie widziałem tylko mój cel. Ten jeden durny słup światła, który chciał wszystko zniszczyć co mam. Odepchnąłem Ją na bok i  przebiegłem obok, ignorując jej rozpaczliwy krzyk. Rzuciłem się prosto w słup światła, a po chwili ogarnęła mnie ciemność...


Znalazłam stary wstęp do opowiadania, który został zmieniony przeze mnie i podany w tej oto formie. Dalsze rozdziały będą się pojawiać, tylko nie wiem kiedy. Mam zamiar stworzyć coś, czego jeszcze nie robiłam, więc proszę o trzymanie kciuków, oby  się udało...

Anioł i człowiek rozdział 1: http://differentshadeofwhite.blogspot.com/2016/07/anio-i-czowiek-rozdzia-1.html