Rozdział V
Leniwie otworzyłam oczy. Czyli moje sny
pokazują moje wspomnienia, abym sobie spokojnie wszystko przypomniała. Więc pewnie
poznacie moją przeszłość. Jak uroczo, naprawdę, aż rzygam tęczą. Przetarłam
oczy ręką i podniosłam głowę z ławki. Spojrzałam na zegar i cicho westchnęłam.
Przespałam pół godziny, czyli zostało mi jeszcze piętnaście minut nudy.
Spojrzałam na Midoriego, który wpatrywał się we mnie lekko zmartwionym
wzrokiem. Napisał coś na kartce i mi podsunął.
,, Wszystko okej?’’ Westchnęłam i
mu odpisałam.
,,Taa, w porządku, po prostu się
zdrzemnęłam. Nie martw się o mnie’’ Wyjrzałam przez okno i z niecierpliwością
czekałam na dzwonek. Na prawie każdej lekcji spałam. No co, moja wina, że są nudne?
Mordowałam wzrokiem wskazówki zegara, błagając aby przyspieszyły. W
laboratorium przeżyłam dziesięć lat, ale na szczęście nie zmieniłam się w
sadystę, albo użalającą się nad sobą ciotę.
O co to, to nie. Nie było czasu, bo wiecznie obmyślaliśmy jakby tu
uciec. Co prawda żaden z naszych planów nie wypalił. Ale idąc za głosem serca,
udało nam się uwolnić. No cóż, bywa i tak.
Kiedy wreszcie rozległ się upragniony
dzwonek, szybko pozbierałam swoje rzeczy, po czym niczym torpeda wypadłam z klasy
na korytarz. Spokojnym krokiem, skierowałam się pod salę, gdzie mieliśmy
kolejne zajęcia. Po chwili dołączyli do mnie Midori i Suna.
- Gdzie Aoi? – Zapytałam, nie
kierując się do nikogo konkretnego.
- Zapomniała kupić coś do
jedzenia. Zaraz powinna przyjść. – Odparł blondyn. – Masz dla nas jakieś
dodatkowe informacje?
- Tylko profil psychologiczny
mordercy. Wszystkie jego ofiary miały kilka wspólnych cech. – Powiedziałam,
stając pod klasą 40.
- Jakie? Powiesz nam teraz, czy
poczekasz na Aoi? – Zapytał Midori.
- Poczekam, nie lubię się powtarzać. – Odparłam i zatopiłam się w myślach.
Przez całe dziesięć lat mojego pobytu
prawie codziennie chodziłam na badania. Łącznie przeprowadzono na mnie około
3500 eksperymentów. Midori był drugi w kolejce 3300, a reszta to poniżej 3000.
Niektórzy nie przeżywali pierwszego badania, inni po dwóch ginęli. Jakim cudem
my przeżywaliśmy aż tyle? Nie wiadomo.
Po chwili przybiegła zdyszana Aoi.
Spojrzała na mnie i powiedziała.
- Kuro, morderca tu jest. Mamy przesrane.
– Wyszeptała, trzymając się za brzuch. Delikatnie odciągnęłam jej rękę i
syknęłam. Miała paskudną ranę na brzuchu.
- Suna, zajmij się Aoi, Midori
idziemy. – Wydałam rozkaz i pobiegłam z zielonookim.
- Alteriell, kto jej mógł to
zrobić?
- Morderca. Sama tak powiedziała.
Znasz jej umiejętność. – Odparłam, biegnąc korytarzem. Umiejętność Aoi polegała
na tym, że dziewczyna wyczuwała, kim jest dana osoba. Wszystkie tego typu
bonusy powstawały pod wpływem mutacji.
Skupiłam się i po chwili mogłam dokładnie wyczuć mordercę.
Tak, jedną z moich umiejętności jest
nadzwyczajny węch, a on śmierdział. Krwią i szaleństwem. Kiedy przybiegliśmy na
miejsce, akurat dobierał się do jakiejś dziewczyny. Nie że w sensie seksualnym,
ale chciał ją dźgnąć nożem. Midori szybko mnie wyprzedził i odepchnął go, nim
zadał cios. Mężczyzna wyglądał identycznie jak na profilu psychologicznym.
Wysoki, z rysującym się brzuchem, brunet o zielonych oczach.
- Karir! Synku, dawno się nie
widzieliśmy! – Wybuchnął śmiechem, patrząc na niego. Midori zamarł, patrząc na
niego.
- To ty?! Ty paskudny wieprzu,
ludzi mordujesz?! – Krzyknął chłopak, patrząc na niego z obrzydzeniem.
- Midori, nie ma teraz czasu. Weź
ją stąd. Ja się nim zajmę. – Powiedziałam, patrząc beznamiętnym wzrokiem na
pana Loha.
- Jak ty mówisz do mojego
synusia! On Karir się nazywa! – Krzyknął i wyciągnął małą buteleczkę benzyny i
zapalniczkę.
- Nic dziwnego, że chciał nowe
imię i nazwisko. To, które od was dostał, jest paskudne. – Uśmiechnęłam się
złośliwie i wyciągnąwszy składany nóż, rzuciłam się na niego. Szybko
wyprowadziłam cios, celując w brzuch. Mimo swojej tuszy, zwinnie odskoczył i
zamachnął się na mnie. Odbiłam ręką cios i szybko cięłam z boku, rozrywając mu
rękę. Zawył z bólu i ruszył na mnie. Szaleństwo w jego oczach było
widoczniejsze. Uderzył z góry, ale nie wymierzył precyzyjnie. Bez trudu się
odsunęłam i pchnęłam go nożem w brzuch. Mężczyzna krzyknął z bólu i osunął się
na ziemię.
Kucnęłam
przed nim i zadałam dwa standardowe pytania.
- Czy to ty zabiłeś tamte kobiety
i tamtych mężczyzn?
- Tak. – Warknął, plując krwią i
patrząc na mnie z pogardą.
- Po co ich zabijałeś?
- Dla zabawy. Te ich krzyki, ta
krew! To było cudowne!
- Brzydzę się tobą. –
Powiedziałam i już chciałam zadać ostateczny cios, kiedy w głowie pojawiło się
kolejne pytanie. – Dlaczego sprzedałeś Midoriego do laboratorium?
- Kogo?
- Karira. – Warknęłam poirytowana.
- Po cholerę mam smarkacza
wychowywać? Żona umarła przez gówniarza, to go sprzedałem. Przynajmniej się na
coś przydał. – Powiedział, plując krwią. Patrząc na niego z odrazą, wstałam i
rzuciłam mu nóż w głowę. Trafiłam centralnie w środek.
- Bezużyteczny śmieć. –
Powiedziałam i wyszarpnęłam nóż. Przez ranę zaczęła malowniczo wypływać krew i
małe kawałeczki mózgu. Wytarłam nóż o jego ubranie i wyciągnąwszy komórkę
zadzwoniłam do jednego z brązowych. Jedne z niższych w rankingu.
- O co chodzi Alteriell? –
Zapytała Chairo, dziewczyna, która przyszła do laboratorium dwa lata, przed
jego zniszczeniem.
- Mogłabyś pozbyć się ciała? –
Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Gdzie jesteś?
- W liceum. Niestety śmieć zmarł.
- Nie kłam. Zabiłaś go, prawda?
- Wkurzył mnie. – Usłyszałam
ciężkie westchnienie.
- Zaraz tam będę. – Powiedziała i
rozłączyła się.
Usiadłam
pod przeciwległą ścianą i spojrzałam na faceta, chcąc napisać raport, kiedy
usłyszałam kroki.
- Co z Aoi? – Zapytałam Sunę.
- Midori jest przy niej. – Odparł
i spojrzał na mężczyznę. – Dobra robota.
- Dzięki. – Powiedziałam i
zamilkliśmy. Po prostu nie było o czym rozmawiać. W milczeniu trwaliśmy do
momentu przyjścia Chairo, która była niską brązowooką, brązowowłosą
gimnazjalistką. Gdy zobaczyła miejsce walki, to wzdrygnęła się. Nie na widok
krwi, ale na myśl, że będzie musiała dotknąć faceta. Krew to dla nas chleb
powszechny.
- Nie mogłaś go załatwić jakoś...
Czyściej? I jak niby mam unieść tego faceta, nie pomyślałaś?
- Po prostu użyjesz swojej
nadludzkiej siły. – Odparłam znudzona i z raportem w dłoni powoli wstałam. –
Miłej pracy. – Machnęłam jej ręką, po czym oddaliłam się z Suną. Za nami podążały jej przekleństwa.
Poszliśmy do pokoju pielęgniarki. Weszliśmy bez pukania. W pokoju pachniało
sterylną czystością, lekarstwami i krwią. Pokój był cały biały, z dwoma łóżkami
przedzielonymi kotarą, biurkiem i kilkoma przeszklonymi szafkami na lekarstwa,
bandaże i inne tego typu rzeczy. Na jednym z kozetek leżała Aoi, a Midori dość
nieporadnie próbował ją zabandażować. Widząc to parsknęłam śmiechem, wzięłam
opatrunki chłopakowi i szybko opatrzyłam dziewczynę.
- W porządku? – Zapytałam,
spinając bandaż.
- Bywało gorzej. Co z tamtym?
- Nie żyje. Taki tam wypadek przy
pracy. – Spojrzałam na zielonookiego. – Midori jesteś zły, że go zabiłam?
- Nie. Żałuję tylko, że sam tego
nie zrobiłem. – Westchnął i spojrzał na mnie. – Ten bydlak już nam nie zagrozi,
prawda?
- Podejrzewam, że nie. – Ledwo wypowiedziałam
te słowa, a do pokoju wpadła Chairo. Potoczyła rozbieganym wzrokiem, po czym
dopadła do mnie i powiedziała.
- Alteriell, mamy przejebane.
Wybacz za słownictwo ale inaczej tego nie ujmę. – Mówiła szybko, z
poddenerwowaniem.
- Weź głęboki wdech i powiedz o
co chodzi. – Wcisnęła mi w ręce jakąś kartkę.
- Czytaj. – Warknęła. Z
westchnieniem wzięłam kartkę i przeczytałam.
,,Do
Pana Loha.
Dziękujemy za pańską pracę dla
naszego laboratorium, jesteśmy wdzięczni za pomoc. Dzięki panu uda nam się
ponownie wznowić jego pracę i możliwe, że dzięki żywemu materiałowi do badań
będziemy mogli stworzyć idealnych ludzi, którymi będziemy sterować...”
Przerwałam lekturę, po czym
spojrzałam tylko na podpis. Doktor Sadisto, Schwein i Buta.
- Moi drodzy, musimy odwiedzić
starych przyjaciół. – Warknęłam i zgniótłszy kartkę wyrzuciłam ją do kosza
Tym
razem się nam nie wywiną.
Dawno nie pisałam, wiem i przepraszam. Jakby ktoś chciał przeczytać szkołę nośników krwi to daję adres: http://www.slodkiflirt.pl/forum/t23001,1-szko-a-no-nikow-krwii-sf-romans-nadprzyrodzone-fantasy.htm Jakby ktoś chciał to zapraszam, ale ostrzegam! Jest już ponad 60 rozdziałów :)