wtorek, 21 maja 2013

Szczur laboratoryjny - rozdział V


Rozdział V
        Leniwie otworzyłam oczy. Czyli moje sny pokazują moje wspomnienia, abym sobie spokojnie wszystko przypomniała. Więc pewnie poznacie moją przeszłość. Jak uroczo, naprawdę, aż rzygam tęczą. Przetarłam oczy ręką i podniosłam głowę z ławki. Spojrzałam na zegar i cicho westchnęłam. Przespałam pół godziny, czyli zostało mi jeszcze piętnaście minut nudy. Spojrzałam na Midoriego, który wpatrywał się we mnie lekko zmartwionym wzrokiem. Napisał coś na kartce i mi podsunął.
,, Wszystko okej?’’ Westchnęłam i mu odpisałam.
,,Taa, w porządku, po prostu się zdrzemnęłam. Nie martw się o mnie’’ Wyjrzałam przez okno i z niecierpliwością czekałam na dzwonek. Na prawie każdej lekcji spałam. No co, moja wina, że są nudne? Mordowałam wzrokiem wskazówki zegara, błagając aby przyspieszyły. W laboratorium przeżyłam dziesięć lat, ale na szczęście nie zmieniłam się w sadystę, albo użalającą się nad sobą ciotę.  O co to, to nie. Nie było czasu, bo wiecznie obmyślaliśmy jakby tu uciec. Co prawda żaden z naszych planów nie wypalił. Ale idąc za głosem serca, udało nam się uwolnić. No cóż, bywa i tak.
       Kiedy wreszcie rozległ się upragniony dzwonek, szybko pozbierałam swoje rzeczy, po czym niczym torpeda wypadłam z klasy na korytarz. Spokojnym krokiem, skierowałam się pod salę, gdzie mieliśmy kolejne zajęcia. Po chwili dołączyli do mnie Midori i Suna.
- Gdzie Aoi? – Zapytałam, nie kierując się do nikogo konkretnego.
- Zapomniała kupić coś do jedzenia. Zaraz powinna przyjść. – Odparł blondyn. – Masz dla nas jakieś dodatkowe informacje?
- Tylko profil psychologiczny mordercy. Wszystkie jego ofiary miały kilka wspólnych cech. – Powiedziałam, stając pod klasą 40.
- Jakie? Powiesz nam teraz, czy poczekasz na Aoi? – Zapytał Midori.
- Poczekam, nie lubię się powtarzać. – Odparłam i zatopiłam się w myślach.
        Przez całe dziesięć lat mojego pobytu prawie codziennie chodziłam na badania. Łącznie przeprowadzono na mnie około 3500 eksperymentów. Midori był drugi w kolejce 3300, a reszta to poniżej 3000. Niektórzy nie przeżywali pierwszego badania, inni po dwóch ginęli. Jakim cudem my przeżywaliśmy aż tyle? Nie wiadomo.
          Po chwili przybiegła zdyszana Aoi. Spojrzała na mnie i powiedziała.
- Kuro, morderca tu jest. Mamy przesrane. – Wyszeptała, trzymając się za brzuch. Delikatnie odciągnęłam jej rękę i syknęłam. Miała paskudną ranę na brzuchu.
- Suna, zajmij się Aoi, Midori idziemy. – Wydałam rozkaz i pobiegłam z zielonookim.
- Alteriell, kto jej mógł to zrobić?
- Morderca. Sama tak powiedziała. Znasz jej umiejętność. – Odparłam, biegnąc korytarzem. Umiejętność Aoi polegała na tym, że dziewczyna wyczuwała, kim jest dana osoba. Wszystkie tego typu bonusy powstawały pod wpływem mutacji.
          Skupiłam się  i po chwili mogłam dokładnie wyczuć mordercę.  Tak, jedną z moich umiejętności jest nadzwyczajny węch, a on śmierdział. Krwią i szaleństwem. Kiedy przybiegliśmy na miejsce, akurat dobierał się do jakiejś dziewczyny. Nie że w sensie seksualnym, ale chciał ją dźgnąć nożem. Midori szybko mnie wyprzedził i odepchnął go, nim zadał cios. Mężczyzna wyglądał identycznie jak na profilu psychologicznym. Wysoki, z rysującym się brzuchem, brunet o zielonych oczach.
- Karir! Synku, dawno się nie widzieliśmy! – Wybuchnął śmiechem, patrząc na niego. Midori zamarł, patrząc na niego.
- To ty?! Ty paskudny wieprzu, ludzi mordujesz?! – Krzyknął chłopak, patrząc na niego z obrzydzeniem.
- Midori, nie ma teraz czasu. Weź ją stąd. Ja się nim zajmę. – Powiedziałam, patrząc beznamiętnym wzrokiem na pana Loha.
- Jak ty mówisz do mojego synusia! On Karir się nazywa! – Krzyknął i wyciągnął małą buteleczkę benzyny i zapalniczkę.
- Nic dziwnego, że chciał nowe imię i nazwisko. To, które od was dostał, jest paskudne. – Uśmiechnęłam się złośliwie i wyciągnąwszy składany nóż, rzuciłam się na niego. Szybko wyprowadziłam cios, celując w brzuch. Mimo swojej tuszy, zwinnie odskoczył i zamachnął się na mnie. Odbiłam ręką cios i szybko cięłam z boku, rozrywając mu rękę. Zawył z bólu i ruszył na mnie. Szaleństwo w jego oczach było widoczniejsze. Uderzył z góry, ale nie wymierzył precyzyjnie. Bez trudu się odsunęłam i pchnęłam go nożem w brzuch. Mężczyzna krzyknął z bólu i osunął się na ziemię.
                Kucnęłam przed nim i zadałam dwa standardowe pytania.
- Czy to ty zabiłeś tamte kobiety i tamtych mężczyzn?
- Tak. – Warknął, plując krwią i patrząc na mnie z pogardą.
- Po co ich zabijałeś?
- Dla zabawy. Te ich krzyki, ta krew! To było cudowne!
- Brzydzę się tobą. – Powiedziałam i już chciałam zadać ostateczny cios, kiedy w głowie pojawiło się kolejne pytanie. – Dlaczego sprzedałeś Midoriego do laboratorium?
- Kogo?
- Karira. – Warknęłam poirytowana.
- Po cholerę mam smarkacza wychowywać? Żona umarła przez gówniarza, to go sprzedałem. Przynajmniej się na coś przydał. – Powiedział, plując krwią. Patrząc na niego z odrazą, wstałam i rzuciłam mu nóż w głowę. Trafiłam centralnie w środek.
- Bezużyteczny śmieć. – Powiedziałam i wyszarpnęłam nóż. Przez ranę zaczęła malowniczo wypływać krew i małe kawałeczki mózgu. Wytarłam nóż o jego ubranie i wyciągnąwszy komórkę zadzwoniłam do jednego z brązowych. Jedne z niższych w rankingu.
- O co chodzi Alteriell? – Zapytała Chairo, dziewczyna, która przyszła do laboratorium dwa lata, przed jego zniszczeniem.
- Mogłabyś pozbyć się ciała? – Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Gdzie jesteś?
- W liceum. Niestety śmieć zmarł.
- Nie kłam. Zabiłaś go, prawda?
- Wkurzył mnie. – Usłyszałam ciężkie westchnienie.
- Zaraz tam będę. – Powiedziała i rozłączyła się.
                Usiadłam pod przeciwległą ścianą i spojrzałam na faceta, chcąc napisać raport, kiedy usłyszałam kroki.
- Co z Aoi? – Zapytałam Sunę.
- Midori jest przy niej. – Odparł i spojrzał na mężczyznę. – Dobra robota.
- Dzięki. – Powiedziałam i zamilkliśmy. Po prostu nie było o czym rozmawiać. W milczeniu trwaliśmy do momentu przyjścia Chairo, która była niską brązowooką, brązowowłosą gimnazjalistką. Gdy zobaczyła miejsce walki, to wzdrygnęła się. Nie na widok krwi, ale na myśl, że będzie musiała dotknąć faceta. Krew to dla nas chleb powszechny.
- Nie mogłaś go załatwić jakoś... Czyściej? I jak niby mam unieść tego faceta, nie pomyślałaś?
- Po prostu użyjesz swojej nadludzkiej siły. – Odparłam znudzona i z raportem w dłoni powoli wstałam. – Miłej pracy. – Machnęłam jej ręką, po czym oddaliłam się z  Suną. Za nami podążały jej przekleństwa. Poszliśmy do pokoju pielęgniarki. Weszliśmy bez pukania. W pokoju pachniało sterylną czystością, lekarstwami i krwią. Pokój był cały biały, z dwoma łóżkami przedzielonymi kotarą, biurkiem i kilkoma przeszklonymi szafkami na lekarstwa, bandaże i inne tego typu rzeczy. Na jednym z kozetek leżała Aoi, a Midori dość nieporadnie próbował ją zabandażować. Widząc to parsknęłam śmiechem, wzięłam opatrunki chłopakowi i szybko opatrzyłam dziewczynę.
- W porządku? – Zapytałam, spinając bandaż.
- Bywało gorzej. Co z tamtym?
- Nie żyje. Taki tam wypadek przy pracy. – Spojrzałam na zielonookiego. – Midori jesteś zły, że go zabiłam?
- Nie. Żałuję tylko, że sam tego nie zrobiłem. – Westchnął i spojrzał na mnie. – Ten bydlak już nam nie zagrozi, prawda?
- Podejrzewam, że nie. – Ledwo wypowiedziałam te słowa, a do pokoju wpadła Chairo. Potoczyła rozbieganym wzrokiem, po czym dopadła do mnie i powiedziała.
- Alteriell, mamy przejebane. Wybacz za słownictwo ale inaczej tego nie ujmę. – Mówiła szybko, z poddenerwowaniem.
- Weź głęboki wdech i powiedz o co chodzi. – Wcisnęła mi w ręce jakąś kartkę.
- Czytaj. – Warknęła. Z westchnieniem wzięłam kartkę i przeczytałam.
                ,,Do Pana Loha.
Dziękujemy za pańską pracę dla naszego laboratorium, jesteśmy wdzięczni za pomoc. Dzięki panu uda nam się ponownie wznowić jego pracę i możliwe, że dzięki żywemu materiałowi do badań będziemy mogli stworzyć idealnych ludzi, którymi będziemy sterować...”
Przerwałam lekturę, po czym spojrzałam tylko na podpis. Doktor Sadisto, Schwein i Buta.
- Moi drodzy, musimy odwiedzić starych przyjaciół. – Warknęłam i zgniótłszy kartkę wyrzuciłam ją do kosza
                Tym razem się nam nie wywiną.

Dawno nie pisałam, wiem i przepraszam. Jakby ktoś chciał przeczytać szkołę nośników krwi to daję adres: http://www.slodkiflirt.pl/forum/t23001,1-szko-a-no-nikow-krwii-sf-romans-nadprzyrodzone-fantasy.htm Jakby ktoś chciał to zapraszam, ale ostrzegam! Jest już ponad 60 rozdziałów :)